
Żaba Lucia
Użytkownicy-
Postów
18 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Żaba Lucia
-
Dzieciństwo
Żaba Lucia odpowiedział(a) na Żaba Lucia utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dziękuję-dostosuję się. -
Czy nie jest to prawdą?
-
z życia wzięte
-
Ranek. Jak długo myśli budzić się będą pierwsze , spłoszone przeoczeniem czasu? Czy aby zdążę? Narasta wątpliwość. Z rzeczywistością dnia nieśmiało kryje się za ramą. Cofanie nie wchodzi w grę. Jeszcze jeden krok. Jutro czas pokaże. A może...
-
Trwa tylko teraz Myślę tak sobie nieraz jak ją cofnąć? Niestety- nie mogę, mimo szczerych chęci. Posłuchaj więc uważnie, może raz chociaż postąpisz rozważnie. Zatrzymaj się –proszę! Bądź dobra –Chwilo. Nie wiesz jak z tobą miło? Przede mną planów za wiele. Sukcesem się z tobą podzielę Wspomnij jak było za młodu Wolniej wtedy leciałaś Tylko nie pędź szybko do przodu. Chciałabym byś trwała wiecznie Czy musisz tak się spieszyć koniecznie?
-
Szkoda - bo np. twoje buty pasują na moje stopy. Pozdrawiam.
-
65 Rocznica
Żaba Lucia odpowiedział(a) na Żaba Lucia utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
W tamten kwiecień krokusy spalone ogniem, lilie pod gorącym popiołem. „Zapadły się domy,” a łąki na długo zapomniały koloru. Trzeszczały czarne krokwie. Koszulka spadła z ramionka. Oczy rozwarte szeroko nie chcą widzieć. W otwartych zdziwieniem ustach, ogrzewa się posmolony paluszek Pod stopami gorący piasek. Pytasz gdzie biegnę? Tam- na drugą stronę! Chwila... Druga strona unosi się, opada z dymem i ogniem Wyżej skórzana pilotka, grube okulary, szyderczy śmiech, błysk złotych zębów. Pamiętasz? Przytulona do muru matka, nie dobiegła. Gradowym łancuchem okala jej cień oprawca. Już drugi błysk złotych zębów. I cisza... Stosy rozrzuconego dobytku, kikuty kominów, smużki tlących kopców i piekący swąd spalenizny. Nieśmiały promyk w popiołach załamuje światło, aż do apogeum. Ofiarom pacyfikacji Pawłowa poświęcam. -
Dzieciństwo
Żaba Lucia odpowiedział(a) na Żaba Lucia utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
W górze nieruchomo zawisł skowronek. Ziemię zamyka horyzont od ściany do ściany. Słońce rozswietla widnokrąg, ukryta kamera utrwala obraz. Wracam z daleka z bagażem wspomnień na plecach. Wyblakły kolory, zieleń, pomarańcz i turkus o trzy czwarte stonowały barwę. Tam daleko grają w berka, rozrusznikiem serca- radość. Wspomnienie dzieciństwa zatrzymuje drżenie rąk. Ciepłe mleko słodyczą gasi pragnienie. Smak wiejskiego chleba, dwa długie warkocze, podskoki stóp na błoniu. W cieniu wieczornej mgły, komfort głębokiego oddechu. Biały kołnierzyk kontrastem z fartuszkiem. Dumę i wiarę w wiecznośc trwania podmuch wiatru unosi w przestrzeń. -
Bardzo dziękuję za radę. Pozdrawiam
-
Była droga ,której szukała wśród zasp, zamieć zasłaniała horyzont. Szaro. Punkt odniesienia nie istniał. Drobną postać przestawiał wiatr o metry. A ona ciągle szła. Pewnie teraz na lewo dwa kilometry. Światełko wabiło migotaniem, skrzyp furtki. Stara kobieta zgarniająca z czoła zamarzły śnieg, rozpina mokre poły kurtki. Szczęście wreszcie, słomiana strzecha, trzask mokrych bierwion i czarna noc.-ale już za szybą. Przechylona do ramion głowa śni, „o dziewczynce z zapałkami i puchowym śniegu trenie.” Jutro –różowy brzask, srebrzysty śnieg w koło, rażący w oczy blask i sanie, śladem płóz wytyczają drogę, której wczoraj nie było.
-
Dedykacja debiutantom. Życzę wszystkim i sobie również dużo odwagi, gdyż nie święci garnki lepią
-
Proszę nie komentować. Dziękuję.
-
Mój głos! Przeczytałam coś dziwnego, Ż czym pogodzić się trudno; Trzeba gmatwać to co proste, By nie było czytać nudno. Nie używać słow subtelnych, Bo to bardzo trąci myszką. Przywoływać coś bez związku By kształtować mózg w zalążku. Gwiazdka mruga, księżyc świeci, Dusza śpiewa,łezka leci, Lazur nieba uspokoi, Uścisk ramion Cię ukoi. Jest to banał tak zmurszały, Lepiej nie pisz-człeku mały! Sądzić będzie Cię krytyka, Błędów wiele nawytyka. Nie wychylaj się przed szereg Pisałeś-włóż w kuferek. A oto głos nowicjuszy- Piszmy co leży na duszy Zwrotka będzie według porad; „Koło kanty przybierało, Trojkąt zaokraglił wierzchołek Prosta zygzakiem Nakresliła twoją drogę.” Lepszy kolczyk na języku, Niż bogactwo Twego Ego? Nie potrzeba słów mętliku, By uczyć czegoś dobrego. Słowa nasze tkwią w eterze Pomyśl zanim coś napiszesz, Co dobrego dasz w ofierze, Gdy mózg ludzki to odbierze.
-
Myśli Moje! Rzec by się chciało – nie z tej epoki jestem Chociaż na przeszłości buduje się przyszłość. Lecz tejże maksymie przeczy się częstym gestem Gdyż wszystko co było obraca się w nicość. Każde życie w przeszłości musi mieć początek, Nie ma syna bez ojca, a ojca bez dziadka. Zwykle od przodków pomnaża się majatek. Przekazujesz zasady, których uczyła cię matka. By pamięć ludzka nie tonęła w otmętach O twórcach tak przyjaznej człowiekowi sztuki, By nie zapominać o wielkich talentach I nie zapełniać modną dzis chałturą luki. Moralność, szacunek, uczciwośc i patriotyzm Według giewnych to etos umysłow zmurszałych, Ale w mediach reklamy to nie jest idiotyzm Biją dzwony na alarm do ludzi dojrzałych. Jest tak wiele talentów w polskim narodzie Mamy także przepiękną mowę ojczystą By „chwalić” kolczyk w nosie i włosy w nieładzie. Oraz teksty „śpiewane” obcą angielszczyzną. Polski naród tak dumny i słynny z odwagi Ulega tandecie w każdej życia dziedzinie Nie wybaczy nam historia braku rozwagi Póżno będzie na zmiany , gdy wiele lat minie.
-
Cierpienie- Po Cichu.
Żaba Lucia odpowiedział(a) na Niemy Krzyk. utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Masz bogate wnętrze- wiersz w moim guście. Dziękuję. -
List z Katynia
Żaba Lucia odpowiedział(a) na Żaba Lucia utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jestem wdzięczna za recenzję-przyjmuję uwagi z pokorą, gdyz jest to autentycznie mój debiut. cieplutko pozdrawiam -
matka Czerwień powiek Odnawiana łzą Dwa duże koła. Blokada wózka przy oknie. Nogi zgięte w pół Tylko głowa zwrócona ku szybie. I przyjazny gest Naprzeciw bólowi. Gdy bolało mocno. Cichy szept Niech będzie za wszystkich Boże!
-
List z Katynia
Żaba Lucia odpowiedział(a) na Żaba Lucia utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
List z Katynia Piszę do Ciebie –Mamo! „Nie umarłem śmiercią naturalną, Lecz poległem na polu chwały A to nie jest to samo!" Nim znalazłem się tutaj-długą przebyłem drogę. Proszę Cię uściśnij moje dzieci. Wiem ,że te słowa do was dotrzeć nie mogą A może?Spieszę się- nim węzeł katyński zwiąże mi ręce. A głowę owiną w płaszcz. Za mną już dni głodu , bólu i chłodu, Gdy zatrzasną się drzwi obite wojłokiem, Zdążę wykrzyknąć-To w imię mojego narodu! Jednym z wielu tysięcy jestem moich braci Dzisiaj Smoleńsk ,Kozielsk i Charków, Jutro Ostaszków Miednoje i Kijów, A później Strzałków , Kalinin i wioska Jamok Spieszą się kaci1 Koparki pracują bezustannie Wynagrodzenie płacą z hojnością Liczą dokładnie ofiary. Trzeba wykazać się większą wydajnością Jeden dół –to dwieście pięćdziesiąt osób Co zrobić by zabijać więcej? Od czego jest oprawca z NKWD Oni znajdą skuteczniejszy sposób. Jestem wśród swoich –Rodacy. Ja z Rejowca Gwardian Andrzej Darmochwał mieszkał w Pawłowie Jest nas tutaj dwadzieścia parę tysięcy Zarosły już nam dziury w głowie Miasto BOHATEROWICE dobrze się zarządza W generale. Bronisławie Bohatrowiczu mamy wodza Pomaga mu gen Mieczysław Smoraczewski Jest tutaj również Kazimierz Orlik Łukowski Stanisław Haller, Aleksander Kowalewski Piotr Skuratowicz – patrz Katyński skorowidz. Szkoda tylko ,że nie da się zmyć Z ich żołnierskich dystynkcji i generalskich wężyków Zastygłej krwi. Która już grubo ponad pół wieku Na pagonach mundurów tkwi. Każdy z nas tutaj ma chlubne zadanie Ślemy do świata gorące przesłanie By złożone w ofierze nasze polskie kości Europejski Trybunał Praw Człowieka Uznał za LUDOBÓJSTWO A nie jak chce Rosja-EFEKT NADGORLIWOŚCI!