Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mateusz Pewien...

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mateusz Pewien...

  1. A gdyby nie było Ciebie, co by istniało w moim świecie? I gdyby nagle dziś zgasło słońce i nie zaświeciło znowu... tak bym się czuł. I gdyby nie było Ciebie, co byłoby wokół mnie... zapach zwiędłej róży. I gdyby przestał wiać wiatr, tak delikatnie popychający żaglowce, byłbym w pustce... tak bym się czuł. Gdy Twój głos rozprasza dźwięk bolesnej ciszy, jasny jego ton rozlewa się, jak łza spływa po policzku. Wciąż nawilżając spragnione wargi. Bo czując bliskość Twą- mogę się zgubić jedynie wewnątrz niej, tonąc tylko wśród jej fal. I gdyby słowik przestał śpiewać, a zamiast trawy rosłyby ciernie- tak zagubiony jak wśród tych kolców, stokrotka, czułbym się. Tylko Twój blask- jak zorza i Twój, jak tajemniczej północy, cień, sprawiają, że każde skinienie ma sens. I nie błąkam się już po świecie- szukając sensu życia miary. I nie tulę się w ciemnej burzy mroku... Bo mam Ciebie. Pamiętaj! Niech Nasze Słońce nie zgaśnie!
  2. Rzeczywiście, nie należy oceniać własnych utworów. I faktycznie ten utwór zawiera więcej moich wewnętrznych przeżyć, których zbytnio nie ukazuje i rzeczywiście dla czytelnika może nie być zbyt zrozumiałe. Ale każdy się rozwija, a ja dopiero zaczynam.
  3. Tymi pytaniami retorycznymi chciałem oddać żałość tego liścia. Chciałem podkreślić przemijanie. Chciałem także podkreślić to, jak smutne jest, że można być widocznym, zauważanym, ale tak naprawdę samotnym. Nie mogę się zgodzić z opinią że jest to "samo nic". Tutaj należałoby się wczuć w sytuację liścia, choć każdy prawdopodobnie zinterpretuje to trochę inaczej. W życiu również mamy niekiedy całą masę pytań - a odpowiedzi na nie brak...
  4. I patrzyłem no ostatni brązowy liść, na ostatnim rosnącym na wzgórzu drzewie, w ten ostatni dzień jesieni. Zimno przeszyło moje myśli, chłód zagościł w moim sercu, pomimo ciepłych promieni chowającego się już za wzgórzem Słońca. Nadchodziła noc. Chłodna noc... Na niebie zagościł już Strażnik Nocy- Księżyc. A ten liść- co on mógł czuć? Został tam sam, jeden, opuszczony. W zimną, jesienną noc... Kto go wysłucha, komu on się wypłacze? Czy przetrwa noc, w tej ciemności i samotności? Czy może spadnie w dół? Rano promienie zimowego Słońca rozświetlają mrok nocy. A liść... był tam... ale nie ma go teraz. Czy spadł? Czy pochłonęła go ciemność? Gdzie teraz jest?
  5. I patrzyłem no ostatni brązowy liść, na ostatnim rosnącym na wzgórzu drzewie, w ten ostatni dzień jesieni. Zimno przeszyło moje myśli, chłód zagościł w moim sercu, pomimo ciepłych promieni chowającego się już za wzgórzem Słońca. Nadchodziła noc. Chłodna noc... Na niebie zagościł już Strażnik Nocy- Księżyc. A ten liść- co on mógł czuć? Został tam sam, jeden, opuszczony. W zimną, jesienną noc... Kto go wysłucha, komu on się wypłacze? Czy przetrwa noc, w tej ciemności i samotności? Czy może spadnie w dół? Rano promienie zimowego Słońca rozświetlają mrok nocy. A liść... był tam... ale nie ma go teraz. Czy spadł? Czy pochłonęła go ciemność? Gdzie teraz jest?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...