
Dorotagrobelna
Użytkownicy-
Postów
32 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Dorotagrobelna
-
Raz czarny Murzyn z Afryki, co wypasione miał bryki. Podrywał nasze panienki, chwaląc się jaki wielki. Tak, wielki był HIV z jego tyki! Pan Radny z miasta Łodzi, Łodzianki ciągle uwodzi. Piotrkowska , Zielona czy Rojna, wciąż jego twarz upiorna z plakatu oczami wodzi! Raz kadzidlański dwór, swych piewców miał cały sznur! Aż opcja się zmieniła i wszystkich przepędziła. Wyrósł zawiści mur! Pewien nieduży ssak, sypiał tylko na wznak. Choć ostrzegała go matka, próżna to była gadka. Aż wilk go kiedyś zjadł!
-
Chińczyk, Wietnamczyk- Azjata wszędzie szanuje brata. Przeciwnie niż nasi rodacy, zdradzą, podadzą na tacy! Tak Polak z Polakiem się brata! Wszystkie zagraniczne nacje wspaniałe mają relacje. Nasi żrą się i w Ojczyźnie jak i również na obczyźnie! Jednoczą Polaków - libacje!
-
O pewnej gafie na rafie
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pewna śliczna, mała ryba, chciała poznać wieloryba, By poślubić go z miłości, pośród tłumu morskich gości. Założyła futro z łusek i nadęła mały pyszczek. Łuski w paski zmalowała i na randkę się wybrała. Aby nie popełnić gafy, płynęła nad brzegiem rafy. Pośród polipów korali, wielobarwnej, cudnej gali. Spotkała piękne trytony, mureny i meduz dzwony. Jeżowce i ośmiornice, i piękne kłujące skrzydlice. Ogończe skryły się w mule, koniki tuliły się czule. Wśród licznych wodorostów i pięknych krasnorostów. Mijała barwne liliowce, mszywioły i ostre rozkolce. Ślimaki i wielkie przydacznie, obserwowały ją bacznie. Kraby, homary, langusty, na skorupiaków gusty, chwytały małe garnele, których tu było tak wiele. Na rafę robiły najazdy, korony cierniowe- rozgwiazdy. a strzykwy -morskie ogórki, w mule stawiały podpórki. Płynęła też szkaradnica niezbyt pogodnego lica. Dostrzegła małą rybkę i urządziła spytkę. -Gdzie płyniesz- mała rybko? Wracaj do domu szybko! -Bo pożrą Cię rekiny, to wcale nie są kpiny! -Chętnych moc zwierząt kochanie, przyrządzi tu z Ciebie śniadanie! Wtem zjawił się duży krab. -Ja również byłbym rad, byś wyjawiła nam rybko, dokąd to płyniesz tak szybko? -Jestem błazenka mała, w barwne paski ubrana. Chcę wieloryba zobaczyć i ani chwili nie tracić. Bo plany mam za mąż pójścia, Życzcie mi więc dużo szczęścia! -Rybko!- Błazenko! -Kochana! -Nie błaznuj i to od rana. Tyś ryba ukwiałowa, na rafie żyć tylko gotowa. Wieloryb- powiedział -krab w złości, trzydzieści ma metrów długości. A ty centymetrów osiem, wiec zdanie swoje zmień! Ty ciepło lubisz, ukwiały. Dla niego ocean świat cały. Do tego- powiedział z niesmakiem, Tyś rybą, a on jest ssakiem! Błazenka spojrzała na kraba. Pojęła – t o dobra rada. Schroniła się w polipów gąszczu, ukwiałów jej dzielnych obrońców. A już za cztery tygodnie, ślub brała z błazenkiem z sąsiedniej, pięknej koralowej rafy i odtąd już żyła bez gafy! 15-02-2012r. -
Historia pewnego padalca zwyczajnego
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Limeryki
Pewien zwyczajny padalec, wpadł w lesie pod ciężki walec. Który go wcisnął w bagno, prawie na samo dno. Widział to wąż eskulapa, a że nie był on fajtłapa, wnet zwołał inne gady, bo sam nie mógł dać sobie rady. Przybył gniewosz, zaskroniec, i jeszcze to nie koniec, zjawiła się żmija z zygzakiem ciągnącym się długim szlakiem. Wężową zrobili z ciał linę, ciągnęli prawie godzinę. Aż wydobyli go z błota, ciężka to była robota! Padalec jak trochę ochłonął, bo prawdę mówiąc już tonął, podziękował wybawcom choć nie był dobrym mówcą. -Najmilsi bracia kochani, choć los mój był całkiem do bani, z błota mnie wyciągnęliście na suche, brzozowe liście. Zaskroniec umył mnie w stawie, z gniewoszem byłem na kawie. A żmija zygzakowata, nie była wcale pyskata! Serdecznie Wam za to dziękuję i bardzo Was węże szanuję. Przyjmijcie mnie do rodziny, jak Wy przypominam liny! Mojego długiego ogona, nic zdołać nie pokona. Jak Wy nie mam wcale nóg, gadożer to też mój wróg. Usłyszał to wielki gadożer bo właśnie się udał na żer. I nagle padalca złapał, choć przy tym się nieźle zasapał. Padalec wygiął się w pół, aż poczuł piekący ból. Kawałek ogona odrzucił i do ucieczki się rzucił. Ukrył się pod kamieniem, przysłonił jałowca cieniem. Potem dość mocno skrócony -powiedział -onieśmielony: -Że gadem jestem to fakt, Lecz z wężem coś jest nie tak. Wąż nie odrzuca ogona, sprawa jest więc przesądzona. Właśnie się dowiedziałem -powiedział- strzepując piórko, nie wężem jestem tylko beznogą jestem jaszczurką. Różnica tkwi w anatomii, mam zdolność do autotomii. Chociaż wyglądam jak wąż, trudno to pojąć mi wciąż. -Nie martw się mały padalcu, choć jesteś beznogą jaszczurką, chętnie Cię zabierzemy na nasze węży podwórko. -Powiedział- gniewosz, który gniewu nie miał nic w sobie. Dołączył się wąż eskulapa i takie mu słowa dopowie: -Nikt z nas ci krzywdy nie zrobi, ani nie złapie na ucztę. Na innych jednak uważaj, wszak wąż chętnie padalca schrupie! D. G. 17-02-2012r. -
O miłości
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak nie wiesz co to symbioza (nierozerwalna więź glona z grzybem) bez której oba by zginęły, to nie zabieraj głosu, młokosie! -
U gwiazdeczek w Showbiznesie jak plotkarska wieść nam niesie. Wciąż rozstania i rozwody wóda, prochy , inne smrody. Miłosne podboje znajdziecie. w gazecie czy Internecie. Ten się chwali, ten się puszy, Miłością, co skały kruszy. Mija miesiąc, lub też rok, już nieaktualny trop. Ze skały zrobiła się sieczka, prawdziwa śmiechu beczka. Jakaż tego jest przyczyna łatwiej zmienić niż utrzymać? Obnażać się i ośmieszać, lub psy na partnerze wieszać? Liczy tylko się kariera, egoizm swe żniwo zbiera. Fochy, afery, ekscesy, dziś mierzą wszelkie sukcesy! To są celebryckie szczyty, słucha każdy, w glebę wryty. Ideały trafił szlag, i wartości wszelkich brak. Czy jedno dziecko czy świta, rodzina kolejna rozbita. Bo ważny jest nowy związek, a gdzie miejsce na rozsądek? Byle smrodem wejść na szczyt, to jest dzisiaj modny hit. Dla zwyczajnych ludzi wstręt, i poniżej pasa wkręt! 14-02-2012r.
-
Pamięci...
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kot opuścił swe puste mieszkanie, Na spotkanie z tęsknotą wyruszył! Pozostawił zadrapania na ścianie, Oraz rysy na czyjeś duszy! 09-02-2-12r. -
Mała biała beza wciąż robiła zeza, w kierunku eklerka, co grał w z ptysiem w berka. A tłuściutki pączek puścił nagle bączek. Wyczuł to makowiec wezwał bananowiec. Keks i przekładaniec zatańczyli taniec. A kwaśna szarlotka zrobiła się słodka. Mazurek i sernik poprosili piernik. By namówił krówkę na poważną mówkę. Krówka się zgodziła mądrze przemówiła. Aż rolady i babki pogubiły klapki. Pączek miał za karę karmić wielką arę. Na świeżym powietrzu dużą garścią pieprzu. A ciasto drożdżowe, bułki jagodowe. Poszli do psiej budy z leniwcem co chudy. Była tam karpatka dla smakosza gratka i kręcona zebra z podkładem ze srebra. Dosiadł się jabłecznik pączuszka poplecznik, miodownik i snikers także tutaj przyszedł. Wpadła też wuzetka ta prawdziwa zgredka. Przyszła z przekładańcem, na głowie z kagańcem. Faworki, racuchy przegoniły muchy. Z wielkim orzechowcem ogłosili wszem: -Że ara dla pączka za duża bolączka. Każde ciacho znane z bączkiem jest związane! Niewinny jest pączek za puszczony bączek! Mały bączek uciekł, wracajcie do uciech. Ciastka się zgodziły z pączkiem zatańczyły. Wkrótce zniknął po nich ślad, bo je wszystkie łasuch zjadł! 12-02-2012r.
-
Kto powiedział, że Murzyni Nienawidzą dziś Chińczyków. Tych utopię na pustyni wśród wielbłądów ryku! Kto ogłosił , że Rosjanie bracia dla Polaków. Tych rozkwaszę gdzieś na ścianie na Czerwonym Placu. Kto dziś szepnął, że Anglicy ze Szwedami w zmowie. Ten po całej okolicy słowa już nie powie. Kto powiedział, że Francuzi pomogą Polakom. Tego wyślę gdzieś na Fudżi, na pożarcie fokom! Kto powiedział, że Platforma z PIS-em żyje w zgodzie, Temu powiem, że to norma żyją, ale w smrodzie! Kto powiedział, że Hiszpanie pradziadowie Majów. Tego wyślę na bezludzie gdzieś do zimnych krajów. Kto powiedział, że pantery Mają futro w paski. Temu wsadzę w cztery litery swe ostre obcaski ! Kto powiedział, że na trąbie się słoniowej gra. Temu z lodu dziś przyrąbię, popłynie jak kra! Kto powiedział, że sarenka jest żoną jelenia. Tego wyślę dziś do mamra lub wyzwę od lenia! Kto powiedział, że niedźwiedzie zimują pod wodą. Temu niechaj śmierdzą śledzie, lub zdzielę go kłodą! Kto powiedział, że rzekotka ma niebieskie oczy. Niech ogłosi, że to plotka lub niech z tamy skoczy! Kto powiedział, że borsuki nie lubią czystości. Niech go zdziobią mocno kruki, aż do białych kości. Kto napisał , że murawa może być czerwona. Niech zaleje go wnet lawa i w mękach niech skona. Kto pająka do owadów bezmyślnie zaliczy. Temu kilka wielkich gadów przywiązać na smyczy. Kto roznosi wszystkie plotki w całej okolicy. Temu cuchnące galotki i atak kocicy. Kto zatruwa i wciąż jątrzy miłą atmosferę. Tego wyślę nie raz a trzy, aż pod jonosferę. Temu kto tylko kadzenia wciąż o sobie słucha. Zdzielić porożem jelenia, wsadzić kij do ucha! 11-02-2012r.
-
Degrengolada
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Obecna w mediach, w szkołach, w Internecie, w światku artystów czy celebrytów. Wśród wykształciuchów i wykształconych, wśród dziennikarzy i polityków. Coraz to większe kręgi zatacza, tak jak wirusy szybko się namnaża, Powszechny zanik wartości moralnych czyli degrengolada! Degrengolada słów oraz ducha, poczucia zwykłej estetyki. Degrengolady wszechobecnej piętrzą się statystyki. To co nas kiedyś zawstydzało, dziś za odwagę się postrzega. Prostactwa, chamstwa, obnażania, liczba nie Mini, ale Mega! Dziś swą golizną zgrabny, szpetny bez ograniczeń żadnych świeci. Hamulców brak przy tok rozmowach, a patrzą i słuchają dzieci! Wynaturzenia i rozboje to degrengolady twory. A powszechnego praw łamania, przykładów korowody! Dziś ludzie z klasą są dla młodych niczym relikty zapomniane. A wzorce nagannych zachowań, z wielką ochotą kopiowane! Hierarchia wartości legła w gruzach, chyba w tym dzieło jest szatana. To jak samochód bez hamulców proces- nie do zahamowania! Zburzyć jest łatwo, szybko, prosto, lecz jakże trudno odbudować! By sercem własnym i rozumem, nie kopią wredną byt kształtować! Degrengoladę jak roladę stęchłą musimy wspólnie jeść! Dopomóż Boże raz na zawsze by ją rozdeptać albo zgnieść! 23-01-2012r. -
Nocny dyliżans
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Po ciemnym nieba firmamencie nocny dyliżans do mnie mknie. By w podróż po ziemskim bezkresie kolejny raz znów zabrać mnie! Odkrywam wciąż nieznane lądy, skaliste klify, żółte plaże. Dotykam dłonią dywany kwietne, podziwiam pustynne miraże. Dostrzegam kratery wulkanów ziejących ogniem niczym smoki. Nadciagające huragany, pędzące w siną dal obłoki. Zanurzam się w stepowe fale, wspinam po lianach w gęstym lesie. Słucham jak ptaków piękne głosy, echo nad brzeg jeziora niesie. A pośród barwnych łąk laguny, na rafie pełnej koralowców, podziwiam ryby, kraby, małże, muszle trytonów i rozkolców. W Afryce, w buszu słucham słonia, który na trąbie swojej gra. A w Australii patrzą na mnie kangur, struś oraz miś koala. W gąszczu świerkowych borów tajgi, wśród rosomaków i soboli, napawam się piękną naturą tylko dlaczego serce boli? Czemu wśród pięknych krajobrazów, które stworzyła Matka ziemia, na drodze szczęścia i radości, kłujący ból ostrego ciernia? Bo mój dyliżans nieopatrznie prócz raju wskazał piekieł bramy. Wojny, pożogi, ludobójstwo choć wiek XXI mamy. Miliony dzieci głodujących, w urągających wprost warunkach. Wyzysk, oszustwa i rozboje, kryzysy na światowych rynkach. Przekręty, bankructwa, upadki, drożyznę wokół szalejącą. I morza śmieci, ścieków tony, smogiem planetę zachodzącą! Niszczenie lasów tropikalnych zwierząt ginących całą moc, i rabunkową gospodarkę, którą przysłania nieco noc. Wracam z podróży, a spod powiek, na mój policzek spływa łza. bo odnalazłam twórcę piekieł! to dzieło ludzkie - nie diabła! 19-01-2012r. -
Znany z tego, że jest znany, coś tu zgrzyta czy nie zgrzyta? Z każdej strony wchodzi, włazi . Któż to taki ? -Celebryta! Radio, telewizja, prasa, w Internecie również lans. Każdy popadł w Wszechobecny Celebrycki Trans! Trwa on czasem mgnienie powiek, Lub też dłuższa jest to jazda. Wówczas już nie Celebryta, lecz Medialna Gwiazda! A tych Gwiazdek całe roje mnożą nam się w krąg. Żeby jak ze Słońca można z nich pozyskać prąd? Wtedy Kraj nasz by w bogactwie wręcz pławił się cały. W nocy by świeciły Gwiazdy, zimą by nas grzały. Lecz niestety nie da rady z nich wykrzesać prąd. To podróbki, a z tych wszakże tylko leci swąd! 11-02-2012r.
-
Gdyby zagasło Słońce
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdyby zagasło Słońce najbliższa Ziemi Gwiazda, To panowałaby ciemność, wszech-noc powstałaby nazwa. Gdyby zagasło Słońce, zimno zatrzęsłoby światem, We wszystkich strefach zima, smagałaby mroźnym batem. Temperatury by spadły poniżej dwustu na Ziemi, Momentalnie by wszyscy zostali zamrożeni. Zamarzłyby oceany, morza, jeziora, rzeki, Studnie, strumienie, a nawet wszechobecne ścieki. Zniknęłyby kolory i wszelkie barwne widoki, Czerń wszechobecna wszędzie, czarne nawet obłoki. Rośliny by wyginęły, po nich zwierzęta i ludzie. Wymarłoby wszystko co żyje i było stworzone w trudzie. Stanęłyby urządzenia, koleje, samochody, Runęłyby samoloty, na te lodowe schody. Jak kiedyś w bajce o śpiącej królewnie zaczarowanej, Stanęłoby życie niczym przerwana jazda tramwajem. W wymarłych wioskach i miastach głośno byłoby od ciszy, Brakłoby nawet zwykłego chrobotu polnej myszy! Wody spowiłaby warstwa, grubszego coraz lodu. I czerń nastałaby straszna, również zziębnięta od chłodu. D. G. 07-11-2010r. -
Piosenka „Córce o komórce”
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wierną przyjaciółkę mam, Lubię być z nią sam na sam. Mała rzecz, co cieszy to .... komórka! Stale wlepiam w nią gały! I wysyłam sygnały. Esemesy lecą niczym piórka! Z nią ploteczek poznam świat, I sygnałem dam też znak, Że pamiętam i wciąż o nim myślę! Czasem w nocy budzi mnie, Kiedy sobie smacznie śpię. I choć senna zaraz sygnał wyślę! Cze, sie ma, w porzo..., nara... Piszę skróty od rana. Znika wstyd, gdy piszę o miłości. Nie czerwienię się jak mak, I nie cofam się jak rak, Kiedy chłonę wirtualne Twe czułości. Stukam wciąż esemesy, Zmieniam tylko adresy. Lecz z pisaniem w szkole mam kłopoty! Skróty niedozwolone, Treści ubogacone Są problemem gorszym niż omłoty! -
W kraju absurdów!
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Żyjemy w kraju absurdów, gdzie obiecują nam stale, Że kiedy zdobędą władzę, zbudują drugą Japonię! Ja co dzień drżę ze strachu, czy Polska jeszcze jest nasza, Czy może skrywa na czele gdzieś podstępnego Judasza? Który ją sprzeda, wykończy, za kilka nędznych srebrników, Bo nie brak w naszym państwie chciwych obłudników! W kraju gdzie katolików większość obywateli, Jakże jest dużo grzeszników – kler też się nimi mieni! Ministerialne teczki, dostaje, kto się nawinie, Nieważne czy doświadczenie ma w danej dziedzinie! Ważne, z której partyjki (zazwyczaj tej na czele), Stąd władzę mają w swych rękach Dyzma i przyjaciele! Nieważne jest wykształcenie, ani kwalifikacje! Przy sterach ten, co się wepchnie, lub w inny sposób wdrapie! Przyszłość naszego kraju, jest to obrazek dość prosty. Kowal zbuduje domy, elektryk postawi mosty. Lekarz się zajmie kulturą, aktor wyczyści buty. Tak będzie w naszym kraju, kraju absurdów i buty. Leczeniem się zajmie listonosz, kucharz przyniesie nam listy. Policjant miast ścigać złodzieja, bank z kasy sam wyczyści. W tak absurdalnym państwie, przyjdzie nam żyć i pracować, Dlatego już dzisiaj młodzi wolą wyemigrować! Przewidzieć nikt nie potrafi, czy zysk będzie, czy też strata, Bo ciągłe zmiany w przepisach, z mądrego robią wariata! Po każdej awanturze akcje na giełdzie spadają, A polityczne ekscesy, emocji dostarczają! Ten, kto uczciwie pracuje, zarabia śmiesznie mało, By na płacowe kominy elitom wystarczało! O jakże pragnę gorąco, doczekać dnia wreszcie tego, By Polska zdobyła status państwa normalnego. -
Bo i nie o baranach ten wierszyk pisany, pod maską wielu ludzi kryją się barany.
-
Dorodne, pękate, czasami ukryte, Przez wiosenny deszczyk, starannie obmyte. Niejeden skosztował ich podczas podróży. To nie zapiekanki, i nie płatki róży, To dziury na drogach gęściutko uwite.
-
Jest pewna znana nam pani. Co mieszka …gdzie, na plebani. Z księżulkiem sobie mieszka, Jest świętsza niczym mniszka. Czy taka świętość nie rani?
-
Raz spierały się długo, dwa młode barany, Który z nich na łące jest najbardziej brany. -Ja jak tylko spojrzę, ja jak tylko zechcę, Mogę mieć od razu każdą lepszą owcę. -Ja nie muszę pragnąć, one same dyszą, Kiedy me beczenie na łące usłyszą. Kłótnia ta by trwała jeszcze dosyć długo, Gdyby się nie zjawił trzeci baran Hugo. A ledwie się tylko pojawił się na hali, Owieczki do niego pomknęły z oddali. Barany zbaraniały, jakże to, dlaczego? Owieczki wybrały bez beknięcia jego. Na nic ich zawzięte pragnienia, zaloty, Wykręcone na grzbiecie cudne papiloty. Gdzie się kryje sekret jego powodzenia? I wnet się podjęły sprawy wytropienia. Podkręcając loczki i ostrząc raciczki, Dogoniły zaraz zdrajczynie owieczki. Patrzą i nadziwić się wcale nie mogą, Hugon działa niczym nakręcony robot. Bo nie liczy się gadka, słów stek bez pokrycia, Tylko twórcze działanie jest motorem życia.
-
Pewne ptaki (nie za duże), Bardzo chciały śpiewać w chórze. I wysoko, dumnie latać, By zobaczyć resztę świata. Choć były marnej postury, Defektem matki natury. Skrzydełka dość silne miały I się nimi rozpychały. Aż wreszcie w ferworze waśni, Znalazły się w pewnej baśni. Tam gdzie zaszyty i sława Profity i dobra strawa. Marzenia ich się spełniły Salony wprost oślepiły. Zaczęły więc ptaszki skakać, I swoje arie krakać. Każdemu, kto inne miał zdanie, Od razu dawały lanie. Kto nie chciał śpiewać jak one, Za pierze leciał ogonie. Stąd wkrótce zrobił się z chóru, Pasztecik jak z kalamburu. Co miało powstać upadło, Zrobiło się ptasie bagno! Bo ptaszki zaczęły się gubić, Niszczyć czy może hołubić? W chórze zaczęło wrzeć, Niezgody wciąż rosła sieć. Pióra się sypią na szczycie, Miast treli, bełkot i wycie! Do tego to już nie lipa, Zjawiła się ptasia grypa. Do klatek ma trafiać drób, Cenzura pcha wszędzie dziób! Już nawet na psy i koty, Ludzie wydają wyroki. Rezultat tej ptasiej afery To jaj zniesionych numery. Zagadkę też skrywa ta z bajek, Co się wykluje z tych jajek ?
-
O miłości
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czym jest miłość? Czym jest miłości spytacie, jakże się objawia? Czy rozpoznać ją łatwo, czy jakoś przemawia? To gorąca namiętność, to jest serca drżenie. To są wichry i burze, wielkie uniesienie. To ubarwiona kwieciem łąka jest majowa. To muzyka liści, to szept, to rozmowa. To zrozumienie w pół słowa, a czasem w pół gestu, To słuchanie cierpliwe bez słowa protestu. To branie i dawanie bez wypominania. To są czułe gesty, bez oszukiwania. To troska i tęsknota już po paru chwilach. To wielobarwne skrzydła pięknego motyla. To spokój i oparcie oraz zaufanie, I wieczne na nowo siebie odkrywanie! O mojej miłości Tak jak przyroda się budzi, po zimie z odrętwienia, Tak przy Tobie się budzą wszystkie me pragnienia. Każdy Twój dotyk dłoni, bliskość Twego ciała wzmagają we mnie namiętność, niczym oszalała Chwytam Ciebie, chłonę, z bezgraniczną miłością, Zdolna przenosić góry z niezmierną łatwością. To Twoje czułe gesty, słowa cicho szeptane Sprawiają, że me ciało tak jak opętane Błądzi za tobą wzrokiem i marzy o Tobie! Wciąż nienasycone, wciąż warg Twoich głodne. Z nadejściem każdej wiosny nasila się i wzmaga Więź, która nas łączy i nigdy nas nie zdradza. Choć lat wspólnie spędzonych wiele przeleciało Gorące młodzieńcze uczucie wciąż nam pozostało. Jest nawet jeszcze większe, bo spotęgowane Przez kolejne wiosny, rozpalone majem. A pielęgnowane jak wiosenne kwiaty Sprawia, że świat wokół nas jest przebogaty. Nie pałace, marmury, audi, mercedesy. Dla nas to są tylko dodatki, frazesy. Bez miłości to tylko bez wartości graty, Zginą z modą, wyblakną niczym zwiędłe kwiaty. Nasza miłość ma siłę porostu. Zwykłego Glona z grzybem wzajemnie splecionego. Co potrafi zasiedlić nawet puste skały, Byle razem, wspólnie, przy sobie wciąż trwały! -
Słowa uwięzione w niedoskonałości umysłu. By wzlecieć ponad widnokrąg!
-
O pewnym króliku! Wśród zwierzaków różnej maści I wszelkiego też gatunku. W całej okolicy znany był króliczek- od rachunków. Wielce dobrym był księgowym, czym się chwalił gdzie się dało. A, że przy tym rozrywkowy wielu na nim się poznało. Po wypitym każdym piwku, ochoty mu przybywało. Więc rozglądał się w te pędy, by mu więcej zaszumiało. Znany z tego, że w szlafroku i w krawacie do remizy gnał, gdy wyczuł, że impreza Pozbyć go nie było siły. Kiedy sobie dobrze popił Wnet zaczynał też parkoty I do panny, żony, wdówki Uderzał zaraz w zaloty. „Bo na całą okolicę nasz króliczek z tego słynie. Nie przepuści żadnej babie Weźmie co mu się nawinie” Czasem brał się do dziewczyny Od wódeczki przyjaciela. Czym rozsierdzał męską dumę I gotowa była afera. Kiedy w lipcu popił tęgo w pewnym miejscu na łowisku. Za podobny numer mało nie dostał mocno po pysku! Obrażony usiadł sobie Na rurze na dużej grobli I za chwilę kozła fiknął Do stawu , w gaciach bez spodni. Cały staw wpław potem przeszedł czym sensację wielką wzbudził. I z amoku pijackiego Myślał , że już się obudził. Postanowił wracać autem Nie dał kluczy, tak się śpieszył, Że po chwili nad kanałem Na pniu auto swe zwiesił. Drzwi otworzył a tu woda. Dobrze, że wyszedł drugimi Bo by auto go przygniotło I nurknął by - żadne kpiny. Gdy z pomocą ludzi wysiadł I zobaczył co się stało Zawył, lecz to nie był lament Ja się wcale nie chwalę, Ja po prostu mam talent!” Przy pomocy właściciela Z kanału wóz wyciągnięto I kluczyki królikowi Bezwzględnie wówczas zajęto. Więcej szczęścia niż rozumu Miał nasz królik tak czy nie? Auto się nie uszkodziło A skończyć się mogło źle! Potem już jak trusia siedział W mokrych gaciach i koszuli. Już nie podskakiwał wcale, Dał się odwieźć do swych króli.. Może ten epizod mały Zmieni coś w króliczym życiu! Przyjdzie pora na rozwagę A zwłaszcza umiar przy piciu!?
-
Dosyć już tego!
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Najważniejsze , że wywolało komentarz, w tym Twój cybulko! -
Dosyć już tego!
Dorotagrobelna odpowiedział(a) na Dorotagrobelna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Może jednak coś trafiło do Ciebie , skoro tak się obruszyłeś!