Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pantha Lone

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Pantha Lone

  1. Mam wrażenie, że intencjonalność mojego tekstu została przez Ciebie odczytana nie trafnie. Do tego przerysowana i zamieniona w narzędzie ataku. Którego nieskuteczność wynika z tego pierwszego - nietrafności odbioru. Już wyjaśniam. Posługując się "melodyką wszystkim znaną" podejmuję grę z czytelnikiem. Gra jak wiadomo rządzi się zasadami, których przestrzegać muszą oboje grający - w tym przypadku nadawca i odbiorca. Planszą jest tworzywo literackie, wszystko to, co zostało już napisane. Zasada jest w zasadzie jedna: Oboje podejmujemy "wysiłek" jakim jest odnalezienie elementów układanki. Nadawca – zestawiając je – ale o tym później. Skupmy się na odbiorcy. Ten wyszukuje w kulturze sobie znanej cytat. W tym przypadku identyfikuje Beethovenowski fragment. Ale pamięta o tym, że żyje w epoce postmodernizmu i wie, że wyimek ten nie mógł zostać użyty drugi raz w tym samym celu. Czyli – nadaje on (a raczej autor za pośrednictwem tegoż narzędzia) nowy komunikat. Aby go odczytać patrzymy na całość. Mamy do czynienia z tekstem krótkim, o tematyce frywolnej. Z czymś prostym, co z założenia nie ma „głębi”. Szukamy więc funkcji tego zabiegu. Jeśli przyjrzeć się mojemu tekstowi wynika z niego, że fragment posłużył mi za zarysowanie swoistej „przestrzeni fabularnej”. Nowe użycie jest – jak oboje zauważamy – dokładnie przeciwną estetyką. Ty nazywasz to profanacją – ja postmodernistyczną grą z czytelnikiem. Moja epoka mówi mi: Wszystko już zostało napisane, każde twoje słowo będzie zatem cytatem. To, co nam zostało, to takie ich zestawianie, które tworzy nowe zgrzyty, nowe iskry, nowe sensy. I to właśnie daje włożenie tych słów (swoją drogą mają one same niewiele wspólnego z kompozycją Beethovena ale to jest teraz nieistotne), kojarzących się wzniośle, w jakąś frywolną i zupełnie lekką formułkę. Mój cel został osiągnięty wywołując silną emocję w Tobie. Że był to niesmak? Niewiele to zmienia. To już indywidualna sprawa – jednak nie smaku, lecz postrzegania rzeczywistości. Bardzo dobrze odnajduję się w epoce ponowoczesności. Dziękuję za czas, kiedy sobie uświadomiłam próżność norwidowsko-asnykowskich pojęć w XXI wieku. Jak wiadomo, to nie jest miła świadomość. Człowiek postmodernista to człowiek na zgliszczach. Szczerze Ci zazdroszczę pewnego rodzaju „naiwności” pisania ‘anioł’ i ‘miłość’. Tylko te słowa dziś nie brzmią. Są śmieszne. Co nie znaczy, że to, co oznaczają jest śmieszne. Tylko chodzi chyba o to, by pisać o nich, nie nazywając ich w ten sposób. By wyrazić miłość pisząc choćby o jogurcie Danone. I zrobić to tak, by odbiorca zaniemówił na ładnych parę chwil. Mój wiersz jest, jak powiedziałam, zabawą. Nie odbiciem wnętrza, nie biorę go na poważnie wobec mojej osoby. Ale jest jakimś, mniej lub bardziej przypadkowym, wynikiem tego, co napisałam powyżej. A to, chcąc nie chcąc, traktuję jak najbardziej „poważnie”. Zapraszasz mnie do zabawy w piaskownicy – jeśli naprawdę wierzysz w swoje „równie dobrze”, boję się, że nie ma między nami pola dialogu. Choć wolałabym, żeby było. P.S. Czarne dziury zawsze wydawały mi się fascynujące. Głównie przez moc przyciągania, której nie da się oprzeć. Ale widocznie nie są. Z tym też się kiedyś pogodzę.
  2. Profanacja, przepraszam, czego? Czy Pan, Panie Michale potrafi odpowiedzieć mi i sobie na to pytanie? Ten wiersz to zabawa poetycka tetrametrem trocheicznym na "zadany" tytuł filmu. Czekam na jakąkolwiek krytykę z dużą niecierpliwością, marzę jednak, by była sensowna. Sięgnęłam po Pana poezję i jestem przerażona. Człowiek nazywający współcześnie w poezji uczucia po imieniu - co jest najbardziej charakterystyczną chyba cechą niedojrzałej poezji (mam tu na myśli niedojrzałość raczej warsztatowo-formalną, innej się nie komentuje) - a poza tym operuje kompletnie zużytymi leksemami jak anioł, pragnienie, ufność itd., a poezja to wg niego układanie ich w różnych konfiguracjach, nie powinien czytać moich tekstów. I nie mówię z punktu widzenia widzimisię, tylko raczej z punktu widzenia postmodernizmu, od którego każda próba ucieczki jest śmieszna. Ponawiam pytanie: profanacja czego? Pozdrawiam
  3. O, Radości! Z uprzejmości Bogiń elizejskich - kurw Słynie Paryż pośród gości, Tak jak z cudu słynie Lourdes. Tu i tu pielgrzymki tłumnie Uderzają cały rok Chcesz spełnionym leżeć w trumnie? Z pątnikami równaj krok.
  4. Rzeka. Na rzece bańka, A w bańce stareńka Mańka. I nie ma ni żagla, ni wiosła, Wszak inna ją siła poniosła… Kolebie się Mańka na boki, Wtem słyszy za krzakiem coś… Kroki? Chce schować się Mańka do bańki, Już prawie nie widać Mańki, A kroki bliżej i bliżej, Mańka uwija się chyżej, Za stara na takie tańce, Toć cierpi nam Mańka w swej bańce. Kroki te były nicponia, Co konia wypasał na błoniach. Że swarny i że paliwoda, Że nieopodal gospoda, A i okazja wszak była, Toć się tam młodzież napiła. A skoro napiła się młodzież, Zrzuca wtem chłopak swą odzież I dalej, płynie do bańki, Na trwogę struchlałej Mańki. Mańka zdrowaśkę zaczęła, Lecz młodzian już wieńczyć chce dzieła, Łapie zań, patrzy do środka, A z bańki w kierunku kmiotka, Z całym swym życiem na twarzy, Z przekleństwem w bańce wiraży, Zerka staruszka wiotka I wtedy właśnie – wywrotka.
  5. Tytuł przypomniał mi opowiadanie Mrożka pt. Epidemia. Ja też po przeczytaniu mam niedosyt informacji fabularnych, to mnie delikatnie zniechęca, ale sprawność narracji da się zauważyć - czasowniki zamiast przymiotników. Proszę pisać dalej.:)
  6. Pantha Lone

    Ślimeryki!

    Kilka miesięcy temu wdarł mi się do głowy. Nazywa się Ślimen. Od tamtego czasu trudno mi o nim zapomnieć. Wiem o nim tyle, że jest aspirującym bohaterem literackim. W zasadzie to podejrzewam, że jego osobowość nie pomieści się w jednej konkretnej postaci. Nie wiem tylko, czy dlatego, że jest tak barwna, czy przez swoją przeciętność się uniwersalizuje. Co mogę więcej o nim... hmm: Ślimeryki Jeden taki Ślimenem ze Śląska Nazywany się kochał w przekąskach Podwieczorkach obiadach Pumperniklach roladach Też w zaroślach lecz to trąci z grząska Inny Ślimen tym razem ze Środy Dla urody kładł na się odchody Wielu mówi że plotka Ja nie - bo gdym go spotkał Same pod nos się kładły dowody
  7. Pantha Lone

    O mobbingu :]

    Pewna pani redaktor z Mielna Pokazała, jak bardzo jest dzielna Odmówiła współpracy NaCzelnemu - ladacy Odtąd mówią o niej BezCzelna
×
×
  • Dodaj nową pozycję...