nastała ciemność
a piątego dnia
pękła rysa otchłani
i wynurzyła
wielka krwiożercza
piii...piii...piiii....
piiironia
już szczerzy kły
świadoma inteligencja
delikatnie przegryza
błonkę ucha
irrr...irrrr...irrr..
świdrując w samotności
rozgrzebuje mątwę myśli
i zżera zielone pole za domem
mój umysł jak ociemniały kot
nigdy nie spada na cztery łapy