Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafał Mikulaniec

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rafał Mikulaniec

  1. Aniołów czas przemija, skrzydła złożyć już czas. Odejść stąd daleko nie zostawiwszy żadnego śladu. Pozwolić resztę czasu uczynić. Utrata to żadna zejść z tego świata. Przewracasz swój cień wpędzając się w mrok wypełzający znów z twej duszy. Przenikający chłód jego ogarnia cię całego. Zastyga w oczach szklanych niewzruszonym cię tworzy. Wypełnia płuca zabraniając kolejnego oddechu. Przenika cię i zostawia pustego. Kształty na pozór obce znów obojętne się stają. Kolejny świt nie zachwyca już jaki kiedyś. Obudzić się we mgle nicości nieprzerwanej niczym mój sen daleki. Muzyką twą ukojony składam u stóp ból mój idąc dalej własną drogą.
  2. Czasem wstydem się zanoszę na myśl iż pozwalam Tobie, piękności moja kroczyć ze mną po tej, jakże nikczemnej ziemi. Czym zasłużyłem sobie by pozwolić mej skromnej osobie złapać Cię niepewnie za rękę? To jak dotknąć skrzydeł anioła, spojrzeć wieczności w oczy, rozbryzgując każdą swą myśl po całym wszechświecie. Poczuć wiatr unoszący nas, ponad świat ponad czas daleki. Napełniam swoje płuca inspiracją Twego tchu na nowo budując moje życie. Trwam przy Tobie niczym przez Boga chwałą obdarzony na wieki. Przestałem człowiecza trwonić los. uciekłem przed światem porzucając głupca wędrówkę. Tylko dlatego by z Tobą móc być na zawsze.
  3. Leniwie trącam kosmyk jej włosów nie mogąc nadziwić się jej piękna Patrzy na mnie niczym anioł swymi pięknymi oczami. Ledwie delikatnie drżącymi ustami wymawiam jej imię Jakbym bał się wzburzyć stan swojej świadomości wybudzając się ze snu. Bo oto właśnie trwam we śnie, z którego nie sposób chcieć się wynurzyć. Zatapiam w nim każdą swą część tak by przylgły do niej trwale na wieczność. Z pieśnią jej duszy w moim sercu pragnę tworzyć niekończący się koncert rozbrzmiewający ponad marną człowiecza egzystencję. Bo marnością jest życie pędzące ku końcowi nie zważające na jego stan. Natchnienia szukać próżno mi było dotychczas albowiem jak trwać samotnie w niebycie? Tylko z nią zanika marność, jak i istotność ulotności bytu Z Nią trwać we śnie wiecznym pragnę. Zamykam oczy ostatni raz kładąc głowę na jej piersiach składając śluby wędrówki nieustannej przy boku mej luby...
  4. Powolnie, nie śpiesząc się spływa leniwie niczym łza kolejna kropla pozostałości po deszczu już prawie zapomnianym; Oziębła cisza przenika mnie i zapraszającym tonem przywołuje by iść dalej niezauważonym; Niepewnie kroczę pośród tłumu obcych mi twarzy wzmagających wstyd mój noszony od lat; Nagła pieśń rozbrzmiewająca w moich uszach budzi uśpioną już duszę wieczną, Zaś burza myśli rodzi kolejne łzy odbierając jeszcze bardziej kruchą siłę by trwać w czynie powrotu; Niezmącony zapach modłów i kadzideł oraz na pozór trzepotu motyla skrzydeł szepty ludzi utraconych jak ja wypełniają moje serce jeszcze większym strachem. Upadam na kolana bojąc się wnieść lico ku górze Tak oto wracam do Ciebie nie prosząc już nawet o modlitwę dla mnie...
  5. Czasem wstydem się zanoszę na myśl iż pozwalam Tobie, piękności moja kroczyć ze mną po tej, jakże nikczemnej ziemi. Czym zasłużyłem sobie by pozwolić mej skromnej osobie złapać Cię niepewnie za rękę? To jak dotknąć skrzydeł anioła, spojrzeć wieczności w oczy, rozbryzgując każdą swą myśl po całym wszechświecie. Poczuć wiatr unoszący nas, ponad świat ponad czas daleki. Napełniam swoje płuca inspiracją Twego tchu na nowo budując moje życie. Trwam przy Tobie niczym przez Boga chwałą obdarzony na wieki. Przestałem człowiecza trwonić los. uciekłem przed światem porzucając głupca wędrówkę. Tylko dlatego by z Tobą móc być na zawsze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...