Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jakub Małczyński

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jakub Małczyński

  1. bezgłośnie obojętna,na papierze kolejne myśli kruszysz grafitem solennie dumna, rękoma wokół siebie ugniatasz agonię szczelnie niepokorna, oczy już przyzwyczajasz do słodkiego półmroku sumienie, gdzieś w Tobie, palcami zaplata od łez mokre sznury a każde z osobna włókno wypomina Ci wszystkie lampki wina wszystkie czekoladki z bambusowej wazy przyćmionej roztoczem [wypomina także] niepodlane żonkile w wiklinowej donicy co z tego? to Tobie mówiono „Vivere militare est” więc dobrze... podlewasz tylko żonkile [ w gramofonowej nucie soul'u], bo Ci ich szkoda.
  2. w ciągu periodycznych myśli w cieniu zeschniętej frezji w czasokresie nocnych wspomnień zasypiasz w cynamonowym powietrzu w panice wczorajszych pocałunków w popłochu niewybaczalnej sankcji w podziemiach czekając na jeszcze kręcisz się na jesionowym łóżku w zapachu hipnotycznej ciszy w zakamarkach własnych lęków w zarumienionej poświacie szeptu szukasz ziaren spalonej kofeiny... ...nie chcesz już spać siebie samej [targanej enigmatycznym wiatrem płynącej meandrami łez ] nie znajdziesz w odwiecznej trwasz psychozie błądzącego rozsądku
  3. bezdroża chybotliwych łez i meandry zwietrzałych wspomnień tępe zaułki odwiecznej psychozy naprzemienne z muzycznym gwarem spod sceny "GuGa" dworzec brudu czysty życiem kurz, pył i fotochemiczna zawiesina cudu przyspieszone kofeiną szczęścia tętno w kawiarni "Tchibo" noc nachalna swym oddechem wszystkie bruki i deptaki, każdy mur oznacza krwią i każdą oświetloną cząstkę mnie spod kina "Helios" trotuary spotkań w nierzeczywistych objęciach Morfeusza istotny deficyt blasku i przepychu korale słów pożarte znowu stukotem 7 enigma minionej osady i tłok wojewódzkiego obowiązku szare majestaty wielkich osiedli w mojej hedonistycznej strzykawce bytu
  4. Szanowny Panie Jacku, ja uważam wręcz odwrotnie, gdyż według mnie, to właśnie słowa czynią poezję tak piękną, a gromadzenie słów, o którym Pan mówi miało nadrzędny cel i puente, choć, jak widać, nie dla wszystkich zrozumiałą, aczkolwiek znalazły się osoby, którym wiersz bardzo się podobał, i które znalazły w nim to, co znależć powinny.I tak właśnie jest w przypadku tego wiersza, bo jak Pan powiedział ta "garść słów ze skarbca (...)lektur" posiada znaczenie, może ukryte, ale je ma i zmierza do czegoś bardzo ważnego.Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za komentarz.
  5. zapach konwalii, szelest skrzydeł i rozkołysana pszenica, stopiona w miodowym blasku słońca szczęście niesłyszalna prawie muzyka niedotykalna prawie ziemia niewyczuwalna prawie miłość natura zielona trawa, polna mysz, biała stokrotka miętowy smak słów, delikatny zapach wspomnień euforia bezszelestna męka miłości uciekającej w pole kukurydzy i normalny [jak dla niej] poprzedzający odejście potok słów zdrada koniec zapachów, słów, wspomnień życie...
  6. co dzień słyszę terkot taśmy produkcyjnej i patrzę jak wśród labiryntów kłamstwa płyną na niej nowe twarze zewsząd krzyczą szeregi zdradliwych rąk a oczy łzawią z nieszczęścia przez wybite szyby słychać szept pomówień, w powietrzu unoszą się mgły złych instynktów, uosobienia zdardy i fałszu kabotyńskie, czarne koty stojące pod drabiną plując przez ramię liczą na to, że nikt ich nie rozpozna zakłamanie, hipokryzja i krwista obłuda pną się po ścianach jak winna latorośl wplatając w swe kordony tych, co uwierzli bez wyrzutów sumienia z chciwym, lubieżnym uśmiechem tumanią kolejnych "wybrańców" fikcji z wielką ulgą opuszczam mury więzienia pamięci, wolnej woli i własnego zdania oraz ściany spowite szyderczym cieniem smogu zależności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...