Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Aneta Krukowska

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Aneta Krukowska

  1. Autentyczny e-mail kulturalnego pana R. do pani M. przechwycony przez hackera. Proszę Pani Uprzedzając reakcje powiem, że mam świadomość braku elegancji, grubiaństwa, a nawet zwykłego chamstwa. Dla mnie jednak szczerość jest cnotą, zaś wychowanie - pozorem. Zgodnie z tą zasadą muszę powiedzieć, że oglądałem pani fotki. Jest pani brzydka. Mało. Jest pani przeraźliwie brzydka. A na domiar złego - głupia. Nie mogę po prostu wyjść ze zdumienia, jak ktoś o pani aparycji i inteligencji może liczyć na choćby przelotny flirt? Ten wierszyk, który pani do mnie przysłała kokieteryjnie go usprawiedliwiając, że to "takie tam moje pisanie" był zwyczajnie obrzydliwy. Na co pani liczyła? Na moją litość? Co mnie może obchodzić, że przyzwyczaiła się pani do swojego zapachu, a nawet go polubiła? I zaraz po tym, że lubi pani majteczki w białym kolorze, bo na nich najlepiej widać soki, które puszcza pani "pussy"? Zapewniam, że pani powierzchowność nie dorównuje rozpasaniu seksualnemu, a takie zestawienie tworzy z pani obraz obrzydliwego monstrum zamiast obiektu pożądania. I co miała znaczyć ta aluzja do "głębokiego gardła"? Że to niby zaleta? Mój tata miał stres, też głęboki i nic dobrego z tego nie wynikło, bo zaraz po tym zmarł. A już wers tego pani wierszyka z tym "ooo, tu mi dopchnij, mocniej" naprawdę przekroczył wszelkie granice. Proszę sobie poszukać konia skoro odczuwa pani tak silną potrzebę dopchnięcia. Co do fotki - jak to pani ujęła - "na golasa", to proszę sobie darować i nie przysyłać, bo nawet gdyby pani przysłała, to i tak nie będę jej oglądał. Dosyć już mam tych torsji z pani powodu. Mnie nie interesuje, że ma pani łechtaczkę "pięknie wykształconą". Może innych pani tym zachęci, mnie - nie. A w ogóle, to przecież na samym początku pisałem, że nie cierpię otyłych bab. Zapomniała pani? Więc proszę nie szczuć mnie tutaj tymi ogromnymi cycami, bo mi krowie wymiona przypominają. Skąd pani w ogóle przyszło do głowy, że można gustować w czymś takim? Z tą maturą, którą rzekomo pani zdała, to w mojej ocenie też lipa. Przecież nawet największy matoł na siłę przepchnięty wie, że to Dante napisał "Boską Komedię", a nie Mickiewicz. Przejęzyczenie? Jakie przejęzyczenie, przecież ktoś po maturze nawet gdyby bardzo chciał się w tak podstawowej wiedzy przejęzyczyć, to nie da rady! Żeby nie wiem jak się starał! I nie życzę sobie zwracania się do mnie per "cukiereczku". Dla pani nie jestem żaden "cukiereczek" tylko pan Roman i proszę łaskawie to sobie zapamiętać. Te pani niezbyt subtelne aluzje do samobójczych ciągot w razie niepowodzenia też nie robią na mnie większego wrażenia. A w "Naszej klasie" niepotrzebnie pani zaznaczyła opcję chowającą szkoły, które pani ukończyła. Wystarczy przecież, że słówko pani piśnie i już widać, że pochodzi pani z patologicznej rodziny, której w głowie tylko wóda, a nie posyłanie dzieci do szkoły. To tyle. Nawet pozdrawiać panią nie mam ochoty i powtórzę jeszcze raz: proszę się ode mnie odczepić! Roman
  2. Dziś rano zdjąłem majtki. Nie to żebym chciał żonie zaimponować, co to, to nie, nie chciałem też ich wąchać tak jak to robię, kiedy jestem podniecony obecnością perfum; po prostu chciało mi się srać, a nie znoszę robić to w bieliznę. Zawsze wolę iść w tym celu do łazienki albo do wychodka, kiedy jestem z wizytą u siostry, lub do latryny, kiedy jestem na przysiędze wojskowej jej syna. W majtki sram jedynie w lesie. Las mnie rozprasza i onieśmiela. No, chyba że mnie złapie sraczka. Wtedy staram się tak wycyrklować żeby miało to miejsce w pobliżu kościoła.
  3. Mam na imię Holy. Nie żaden „chory”, tylko Holy. Holy Lipinsky. I nie Levinsky, tylko Lipinsky. Wypraszam sobie. Na Nieszufladzie układ mam, każdy to powie. O, co za bzdura! Nie dla mnie seksowna prezydentura; mnie słowo kręci, rozumie pan?! L-I-T-E-R-A-T-U-R-A! I proszę bez głupich rymów ze słowem „kultura”. Ja doskonale się w tym poruszam. Mnie do Clintona bliżej niż do Busha, to fakt. On jednak niczego nie zmienia, bo ja nagrody mam, nie muszę nic zmieniać, jak zechce, to znajdę sobie innego jelenia, rozumie pan?! co do mojego imienia, to chamstwo jest, gdy się je zmienia. Bo to mnie boli, rozumie pan?! Boli… Mam na imię Holy. Nie żaden „chory”, tylko Holy. Holy Lipinsky. I nie Levinsky, tylko Lipinsky. Wypraszam sobie. Na Nieszufladzie układ mam, każdy to powie. Artystką jestem, wie pan?… Dla mnie stworzono sztafaże, nie wierzy mi pan? Tak tak, sztafaże, mój drogi, pejzaże, kolaże, to wszystko mam tu, w paluszku mym małym. A co? Nie wy-glą-dam? Mam usunąć żele? Mam się na bóstwo zrobić? Na fałszywą Elę? Wiem, brzydka jestem, ja nie z Joyce’a Blum Molly. Ja pana rozumiem… Mam na imię Holy. Nie żaden „chory”, tylko Holy. Holy Lipinsky. I nie Levinsky, tylko Lipinsky. Wypraszam sobie. Z literaturą układ mam, każdy to powie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...