Tak jest
Mój Boże
Między ciszą
a ciemnością
zawisły oddech
pachnie słodkawo
krwią
nauczyli nas
poświęcenia
Boże Miłosiernych
Nad wargą ślad
szminki
zastygły uśmiech
występku
Boże Grzeszników
Modlitwa
o lepsze jutro
o mądrą politykę
życia
Boże Ateistów
O lekką ziemię
proszę
Mój Boże
Tak jest
moja droga
wiodła przez szeroki step
niewidoczny cel
za horyzontem
i palący ślepy skwar
Moja Droga...
moja droga
kaleczyła stopy
pierwszy czerwony szlak
jestem więc odkrywcą
Moja Droga...
moja droga
była samotna
żadnej samarytanki
nawet Piętaszka
Moja Droga...
moja droga
wydawała się być
nieskończona
a urwała się nagle
nad przepaścią
Fakt, mała zmiana, ale sens już inny. A znaczenie musi takie pozostać, więc niech będzie jak jest. A że przeraża....coż, zawsze lepsze to niż obojętność. :-)
Pozdrawiam
Słowa jak kamienie
opadają
na obolałe wargi
na zdrętwiałe języki
Coś już umarło
jak kruche dziecko
którego nikt nie chciał zdjąć
z krzyża
Trzeba iść dalej
zawsze pod górę
w dół patrzysz tylko
zwisając na sznurze
I tak co najlepsze
przejawia się w drżeniu rąk
zanim odkryjesz
że znowu poległeś
W obolałym krzyku pod
palącym światłem gwiazd
Eli, Eli lamma sabachthani
pojmiesz nagle
że życie było sztuką
Nad głową szumi złowrogo wiatr
gdy dłoń w pięść się składa
i jak wroga traktuje tak
brat swego brata
Krew w żyłach gorąca
nim zastygnie na kamieniu
patrzyłeś na to do końca
nieruchomy punkt daleko od celu
Karty historii splamione
i nic już nie jest białe
pod ciężką kotarą zamglone
oczy, łza i kamień