Persona nieco dziwna, pojawia się nagle,
Przeważnie w trudnym twego życia momencie,
Gdy wiatr przeciwności rozrywa twe żagle,
A myśli twe utknęły gdzieś na dróg zakręcie.
Uczepiwszy się ciebie nie przyjmuje wcale,
Ze nie chcesz mieć z nią teraz w ogóle do czynienia
I że nie masz ochoty wsłuchiwać się w jej żale,
Bo sam masz przecież o wiele większe zmartwienia.
Zaśmieca ci wciąż umysł pustą paplaniną,
Czasu twego cennego minuty marnuje,
Ale jakoś ci tak szybciej złe chwile miną,
Gdy się blisko ciebie ktoś taki znajduje.
Więc gdy wreszcie zagości uśmiech na twej twarzy,
Gdy odejdą w niepamięć troski twoje wszelkie,
Nie żyw do istoty owej niechęci, urazy,
Jeno dostrzeż jakie jest to serce wielkie…
Serce, które wiernym tylko tobie było
Choć wspierało jedynie prostym słowem, gestem,
Gdy się setki twarzy od ciebie odwróciło,
Szeptało cicho: ”nie martw się-ja jestem”.