Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maria Szara

Użytkownicy
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Maria Szara

  1. Mną również zatrząsł. Druga zwrotka sprawia wrażenie, jakby była dopisana trochę dla wypełnienia, wydłużenia tekstu. I naprawdę, zwracam się z prośbą, żeby przestali Państwo oceniać wiersze tylko podług tego, czy zawierają akurat te środki stylistyczne, które Państwo sobie cenicie. Są przecież różne szkoły, jedni mogą iść w Tuwima, drudzy w Konopnicką, nie wszyscy piszą z dystansem i nie wszyscy muszą. Dlaczego nie-dystans jest od razu koszem? Pozdrawiam.
  2. Chyba rozumiem. Postaram się podejść inaczej Pozdrawiam
  3. A co do Pańskiego wiersza Panie Marku, wiersza, a nie "wiersza", ma dla mnie trochę za dużo dramatyzmu, "ciszę wkłuwać pod skórę wyłamać słowa z deszczu zmielić noc i garść w oczy rzucić wabić przedmioty obietnicą" Ale podoba mi się wątek z wierszami, nabiera dzięki temu trochę gniewu Pozdrawiam
  4. Czy są jakieś ograniczenia co do treści? Pytam, bo i do mojego tematu miał Pan obiekcje, Panie Jacku, i jak widzę tutaj również. Przy czym, jeśli chodzi o moje pokraczne próby, to mniemam, że chodziło bardziej o wykonanie, jednak tutaj, Pańskie słowa brzmią jak cenzura.
  5. Dziekuję za przeczytanie. "i te pretensje i rachunki rodzinne....mordęga!" Żeby jednak nie tak całkiem pokornie się poddać - o pretensjach i rachunkach rodzinnych miał być, odrzucasz za temat czy wykonanie?
  6. Znaczysz tyle, co krew miesięczna nieistotny ubytek żelaza jakie to smutne a kiedyś ! bloki żeliwne giąć we mnie mogłeś więc miałam ojca i nie mam i wolę to, niżby dzieci moje dziadem obwołać i autorytet dopełnić sklejoną szczerbatą czarą rodziny mogły może lepiej byłoby chloroformu nadużyć uspokoić się umrzeć unieznać w abisal zejść krokiem dostojnym przetrwanie znieść mułożercom
  7. Zobacz, zobacz jak mnie nie ma Kiedyś będą ciężkie stopy zżyte szyje i uda ospałe kiedyś będą starówki w pocztówkach wędki w kącie i szyny po marchew i zapadnie się ziemia i wymrą jeziora (a później zdarzy się nawet mróz na magnolie) zobacz, zobacz jak mnie nie ma spójrz zanim wyblakną nam oczy i ustąpią nam miejsca w tramwaju
  8. W każdej chodnikowej płytce spały rymy do wesołych wierszy Co minutę skrzypiały kawiarnie rżały podków o bruki pegazy Ślad obcasów ze szkła od karafek zestukiwał rytmicznie fokstrota Białe pary szły w świetle lataren wyłapywać garść słów w pozytywki Fale spódnic i sukien amarant zgubił kolor pozmieniał riksz ramy pory nocy wieczoru i tańca domykały się same w szpalerze O północy znużeni księgarze wymyśleli po sto nowych imion "Jaki piękny świat" szeptał z mocą kot o oczach zielonych jak trawa
  9. Ja boję się cokolwiek powiedzieć przy tym tysiącu tysiącokomentarzowych, ale zaryzykuję - bardzo podoba mi się ta łza żywiczna. Nie lepiej z 'twoja' zamiast ' swoja' w ostatnim wersie?
  10. Niech ten półszept pożarny mocą przestróg ci będzie niechaj w uszach ci huczy: nie zatrzymuj się w pędzie choćbyś siłą ostatnią miał się miotać wśród śniegów zapamietaj to dobrze: nie zatrzymuj się w biegu zagubiony w połowie nie rozróżnisz dnia pory nie powróci na miejsce rozmazany koloryt gwizd powietrza w twej czaszce zamiast ustać, się wzmoży smugi słońca kłuć będą w kark podobne do noży nie odzyskasz oddechu zoranego zmęczeniem nie powróci do rytmu roztętnione krążenie kiedy będziesz próbował skroń nabrzmiałą zmyć w wodzie pojmiesz prawdę i błąd swój -że biegałeś po lodzie teraz nagle skruszony twym zastałym naciskiem runie w dół i pochłonie to, co było ci wszystkiem nie rozróżnisz błękitów nie oddzielisz wód brzegów zapamiętaj to dobrze: nie zatrzymuj się w biegu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...