Chmurno, więc cieszę me oczy spalone
I pyszne czoło kornie uniżam
Dłonią powietrze ważę sumiennie
Choć słowem Ducha nie umiem spisać
Tak śmiechu warta wśród obcych twarzy
Już bez odwrotu na drodze bólu
Upadła dumą, wyniosła grobem
W myślach człowieczych Ciebie utulam
Lecz nie człowiekiem już jestem, przepraszam
Człowiecze serce w nadwzniosłej myśli
Księgi Natury duszą pochłaniam
A ręka dziecka serc linie kreśli
I kreślić będzie Twej twarzy kontury
Po krańce czasów, po trumny nieba
Kocham - nie czekaj, znienawidź - wolę
Mnie ponad wszystko płakać potrzeba