Spacerowała przez pomarańczowy świat,
tysiąc...a może sto lat
czekała na tego,
który mógłby odmienić jej świat-
za długo.
Pełna nadziei, jakże radośnie śpiewała,
na chwałę Boga, na chwałę Pana,
że to,o co tak bardzo prosiła
stało sie prawie,
już była szczęśliwa...
ale upadła z wycieńczenia.
Anioł zbawienia nie mogł jej przynieść-
zbyt późno zaczęła go prosić,
zbyt wcześnie zasnęła...
"Nie, nie odchodź, już słońce wschodzi!
Będziemy razem pośród łez powodzi!"
Lecz ona cicho oczy swe zamknęła,
zapadła ciemność - Pani ją wzięła.