6 kilo
-
Postów
754 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez 6 kilo
-
-
Krysiu,
no pięknie piszesz po prostu,
pięknie!
uśmiechy dla Ciebie,
j.0 -
W środę w zeszłym tygodniu obudziłem się około 10 rano. Byłem zgłodniały więc ruszyłem do lodówki. Znalazłem tam pół słoika majonezu. Wziąłem jeszcze paczkę chipsów i wróciłem do łóżka. Włączyłem telewizor i moją ulubioną stację tvn24. Profesor Krzemiński, ten ze szczotkowym wąsikiem pod nosem tłumaczył jakiejś kobicie, że te mohery to barbarzyńcy bo nie dość, że połamali brzozę to jeszcze w to wątpią. Zjadłem ten majonez z chipsami i popiłem wodą z kranu bo dziadek reperował akurat maszynkę elektryczną i nie było na czym postawić czajnika. Mama zostawiła na stole 20 złoty i jak je zobaczyłem to ubrałem się w dresik i zjechałem windą do Biedronki. Kupiłem cztery bułki, salceson i orzeszki solone które bardzo lubię. Wziąłem też litr mleka w tekturze. Było pochmurno i nawet trochę kropiło więc po powrocie wlazłem znowuż do łóżka. Burczało mi w brzuch tak głośno, że nawet dziadek się dziwił i powiedział, że to z głodu. Ten profesor z tvn 24 dalej śmiał się z moherów a ja zjadłem dwie bułki z salcesonem zagryzając orzeszkami. Popiłem mlekiem i zasnąłem. Obudził mnie ładny zapach z kóchni gdzie dziadek gotował grochówkę na żeberkach. Wstałem i zjadłem dwa talerze. W brzuchu miałem taki bulgot, że aż mnie zakręciło. Siadłem na kiblu ale bez rezultatów. Jak przyszła z pracy mama to naszykowała dla nas po dwa łódka z kury w musztardzie. Bardzo mi to smakowało. Potem siadłem do komputera i siedziałem tak do wieczora. Dziadek zrobił ziemniaki z kefirem, więc zjadłem i poszedłem spać. Obudziłem się rano, jak mama poszła już do fabryki gdzie sprząta i cholernie mnie zemdliło. Siadłem na kibelek i leciało ze mnie górą i dołem. Dziadek dał mi miskę więc siedziałem na kiblu i rzygałem buzią jednocześnie. Przed tym musiałem się zamieniać. Te czyszczenia bardzo mi ulżyły i poczułem głód. Wypiłem sok malinowy z zapasów dziadka i zjadłem żeberko z wczorajszej grochówki po czym się położyłem i włączyłem tvn24. Muj ukochany premier Tusk miał konferencje więc ciekawie patrzałem, ale przyszedł mój kumpel Lampa i przyniósł dwa browarki. Wypiłem w łóżku i zaczęło mi się zdrowotnie bekać. Dziadek powiedział, że teraz poczuję się lepiej. Więc Lampa poszedł po następne browarki ale już nie wrócił. Wyglądałem za dziadem na schody ale nie przyszedł. Jak mama wróciła z pracy to przyniosła picę i ześmy zjedli dzieląc ją na trzy części. Znowu zaczęło mi burczeć w brzuchu i dziadek powiedział mamie jak rano cierpiałem. Mama powiedziała, że muszę przejść na dietę i zrobić sobie lewatywą. Przygotowała mi w misce wodę z mydłem a ja wziąłem dziadka gruszkę. Zrobiłem lewatywę ale woda była za gorąca i mnie sparzyło wewnątrz więc poprawiłem jeszcze jedną z zimnej wody. Od razu było lepiej chociaż coś mi się tam skurczyło. Wieczorem wypiłem herbatę gorzką i oglądaliśmy tvn24. Był pan poseł Armand Ryfiński a on się mamusi bardzo podoba. Mama mówi, że jest przystojny jak Mahomet i daleko zajdzie. Dziadek powiedział, że to antychryst i mama chyba oślepła. Trzymałem stronę mamy bo ten pan wygląda naprawdę spoko i mówi treściwie jak prezydent. Zasnąłem Obudził mnie hałas i jakiś wstrząs. Ta cała lewatywa chlusta ze mnie zanim się obudziłem. Zerwałem się ale już było pozamiatane. Ta woda aż przeciekła przez prześcieradło, koc i łóżko polowe. Skoczyłem na kibelek. Dobrze, że obok leżała miska bo chlustałem dołem i górą. Bardzo mnie to osłabiło ale poczułem się rześko bardzo. Kołdrę, prześcieradło i kos wywiesiłem na balkon. Wziąłem chodnik z przedpokoju i położyłem na łóżku. Ubrałem kurtkę zimową i spodnie narciarskie co zostały po tacie. I tak mnie telepało jak cholera to napiłem się wody z kranu bo czajnik znowu był pusty. Zasnąłem i obudziłem się koło południa. Dziadek powiedział, że jestem blady jak papier i powiedział, że chyba mam gorączkę. Zmierzyłem i miałem 38,8. Dziadek zrobił mi herbaty i przykrył swoim swetrem. Włączyłem tvn24 i zasnąłem. Obudziła mnie mama jak wruciła z fabryki. Zmierzyłem gorączkę i miałem 38,6. W naszym bloku mieszka doktor który ma do dziadka dług wdzięczności. Kiedyś w windzie jego pies ugryzł w brzuch mojego dziadka. Dziadek nie poszedł na policję i ten doktór robił mu u nas w domu opatrunki. Więc mama poszła po niego. On powiedział, że się czymś zatrułem i żeby mama robiła mi herbatki z rumianku. Mama poszła po rumianek i zrobiła mi herbatkę z trzech torebek. Wypiłem i ożyłem. W nocy zrzuciłem kurtkę zimową i włożyłem dziadka sweter bo już mnie nie telepało. Rano byłem jak nowy chociaż trochę słaby. Dziadek dał mi suchą bułkę i gotowaną wodę. Wieczorem wszyscy oglądaliśmy tvn24 i nawet się serdecznie śmiałem bo pan Miecugow śmiał się z pisowców. A mama to prawie się posikała ze szczęścia.
Minęły już kilka dni a ja do dzisiaj myślę jaka franca mi zaszkodziła. Myślę, że chyba salceson.
Opisałem to abyście się strzegli salcesonuw, bo są po prostu niezdrowe.0 -
-
wiersz pachnący i apetyczny,
skonsumowałem z przyjemnością,
miłe pozdrowienia.0 -
Jolu,
ale czy musiałaś?
nie!!!
ale twórca robi ze swoim "stworzeniem" co chce,
więc rozumiem, że akt twórczy nabiera rozmachu,
będę Ci z sympatią kibicował,
pozdrawiam,
jacek.0 -
Emm,
o tak:):)
więc zapraszam Cię na likier malinowy:)
wiem, wirtual dziś,
ale "może kiedyś innym razem, dziś na razie nie.."
może?!?!
dzięki Emm,
j.0 -
Nata,
kocham takie depresje w poezji,
fantastycznie napisane:)
pozdrowienia,
j.0 -
Cytat"Randkę" i za każdym razem mam
mieszany odbiór... ale wers...
..bukowy liść pod butem skamle..
niezmiennie "tulę" w myślach.
Pozdrawiam serdecznie... :)
Nata,
uroczy wpis,
uśmiecham się do Ciebie:)
dziękuję i pozdrawiam,
j.
0 -
Cytata to dobre, randka w ciemno. bukowy liść? to w lesie było?
oj zdesperowany peel był... warto było?, chyba nie.
pozdrawiam:)
droga pani Emm,
w parku to było:)
widać zdesperowany gość bardzo jakby wypił
pół litra testosteronu /może coś pokręciłem zresztą/,
czy było warto?
"Ale czy warto?
Może nie warto?
Chyba nie warto...
Raczej nie warto.
Nie, nie - nie warto." - /to Stachura mówi cudnie/,
dziękuję Pani za powabny komentarz,
j.0 -
Jolu,
Ty jesteś przyjacielem braci poetyckiej i chwała Ci za to:):)
ale bywają tutaj komentatorzy o instynktach krwiożerczych przypominający piranie albo inne rekiny żarłacze,
frustraci i degeneracji, pederaści i bolszewicy, cioty i wujowie, transwestyci i sodomici,
ludzie którzy nie wiedzą kto to jest Rimbaud, Joyce, Beckett, Proust, Kafka, ale mają gęby pełne frazesów o gniotach, tandecie, świetności i literackich cudach,
a tymczasem przecież " /pisać/ każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej",
lekce sobie ważę komentatorów którzy napinają się mozolnie aby ocenić mój wiersz w konfrontacji z wierszem umiłowanego wuja który dzierży pałę......
jestem człowiekiem pełnym łagodności i dobroci, coś na podobieństwo Majakowskiego "obłoku w spodniach", ale czasem porywa mnie szał,
jak ja bym wtedy złapał taką komentatorkę to ja bym ją/jej......sam nie wiem co bym jej zrobił,
Jolu, siostro, dziękuję,
jacek.0 -
bardzo dziękuję komentatorce za wizytę i te ciekawe, pocieszające słowa.
0 -
CytatRozumiem, że komentarze pochlebne, nawet jeśli nie mają pokrycia w prawdzie, są milej widziane, aniżeli trzeźwy osąd gniota.
Cóż zatem... niech żyje samozapatrzenie!
Nawiasem mówiąc, nie sądzisz że postawa wobec komentującego czytelnika świadczy o autorze?
Pokój rzeczywiście mam w sobie, ale stan ów nie ma nic wspólnego z lekturą powyższego.
Pozdrawiam raz jeszcze
piszesz tak jakby pomiędzy arcydziełami a gniotami nie było nic,
ocena wiersza, ciastka, muzyczki zawiera się w subiektywizmie oceniającego - dla jednego gniot dla innego wspaniałość, albo cała paleta czegoś pomiędzy nimi,
było tak zawsze, od początku świata,
ty masz ciągoty do ocen wiersza przez swój "smak" który akurat mnie wydaje się zdegenerowany i koślawy,
nie ciekawią mnie więc oceny kogoś kto sam pisze jak poetycki jeleń,
jednym słowem przybyłaś "truchtem jadowitym" pod mój wierszyk
i walnęłaś z "grubej berty", wykorzystując zwichrowany celownik własnej osobowości,
trafiłaś w nieszczęsny płot,
i jeżeli wolno to udzielę ci porady - wiersz to nie kawałek metalu który
da się zważyć, zmierzyć, prześwietlić i diabli wiedzą co tam jeszcze,
żeby ocenić czy jest ok czy na złomowisko,
ale doceniam, że byłaś i kwiaty ci pod odchodzące stopy sypię,
idź z Bogiem,
prosto do diabła.
0 -
CytatKoncept sam w sobie odstręczający, a i wykonanie mniej niż początkujące.
Pozdrawiam serdecznie
tego typu komentarze wywołują u mnie uśmiech,
uśmiech politowania nad komentatorem,
widzenie świata wyłącznie w dwóch skrajnych barwach czyli super i do dupy, to domena pacjentów z cechami choroby afektywno dwubiegunowej
innymi słowy z psychozami maniakalno - depresyjnymi,
ludzie nią dotknięci mają temperament ekstrawertywny,
o leczeniu nie wspominam bo od tego są specjaliści,
bezpotrzebnie się wysiliłaś,
cała garść całusów dla ciebie,
odejdź w pokoju,
pa.
0 -
Krysiu,
ten Twój wiersz to już wyższa szkoła poetyckiej jazdy,
obrazowo i celnie,
cieszę się, że tak dobrze piszesz:)
pozdrawiam serdecznie,
jacek.0 -
CytatJacku, witaj!
wiersz z poczuciem humoru. na pierwszy rzut oka o przygodnych znajomościach i ich skutkach, ale ...dostrzegam tu drugie dno - takie randki rodzą się z ludzkiego pragnienia bliskości; nikt nie kocha samotności, każdy marzy, aby kochać i być kochanym.
serdecznie pozdrawiam :)))
Krysia
Krysiu,
miło, że jesteś,
szczególnie mi miło, że to właśnie ktoś tak szczególny jak Ty do
mnie zajrzał,
uśmiechami Cię pozdrawiam:)
wszystkiego dobrego,
jacek.0 -
Cytat.. a bo mnie tylko żarty w głowie..
no i bardzo dobrze - na zdrowie.0 -
CytatDobrze, że z tą opuchlizną trafił właśnie na panią doktor.
komentarz krotochwilny?
że instrument chory ale wielki jak małego cygana noga?
eee, raczej nie, to ja mam takie zwariowane myśli,
dziękuję pięknie.
0 -
Cytatw tym jest jakiś hak, przestroga przed przypadkowym przypadkiem...
Jacku, jeszcze wrócę poczytać :)
buziole do jole
Jolu,
dziękuję,
uśmiechy dla Ciebie,
jacek.
0 -
Cytat"z myślą w pragnienia namiętne" - tego nie pojęłam.
Dalej nie potrafię niczego sensownego powiedzieć, bo odjechny wierszyk za bardzo, jak na moje możliwości. ;) Pozdrawiam E.
tę strofę z myślami napisałem chyba bezmyślnie,
serdeczne dzięki,
pozdrawiam,
j.
0 -
CytatHi hi hi ;-) Fajniutki ;-) Dziś nie tylko mężczyźni, ale i kobiety zapominają nazwisk po tylu "randkowych przygodach"... nim znajdą tego jedynego ;-)
Pozdrawiam
bardzo dziękuję i pozdrawiam,
j.
0 -
zupełnie przeciętnie chudzi panowie
w płaszczach otwartych pragnieniem
ku paniom suną zawzięcie
z myślą w pragnienia namiętne
bukowy liść pod butem skamle
na ławce słonecznej ona
witam czy można?
och proszę lustrując bystrym okiem odpowie
jest pani taka piękna a ty bardzo przystojny
na ciebie czekałem od lat
więc chodź
pani doktor a ja spuchłem tu i tu
przygodne znajomości? no skąd?
chociaż tak właśnie
nazwisko?
zapomniałem0 -
Cytatto nie publikuj.......................i sprawa się rozwiąże sama
mitotym,
jak widać nie masz w tym wątku nic do powiedzenia,
więc czy nie lepiej dla ciebie byłoby, gdybyś zażył tę swoją
klozapine i poszedł spać ?
albo pisz te swoje wiersze rodem z tablicy ogłoszeń
pawilonu psychoz organicznych, traktując je jako coś na
podobieństwo tego metrowego kijka z Sevres,
tylko się wycisz na Boga,
całuski dla ciebie.
0 -
to opowiadanie jest po prostu świetne.
0 -
poezja jest oczywiście też od tego żeby autor wyrażał swoje poglądy,
robiło tak wielu, również czerwonych poetów, również w naszym biednym kraju,
nawet ostatnio zmarła poetka "wchodziła w komunę jak w masło",
wierszami poparcia oczywiście,
dla Stalina i innych zboczeńców bolszewickich,
ten wiersz wypełnia przestrzeń obok "świata miłości" dzisiejszej władzy,
podoba mi się.0
gdyby
w Proza - opowiadania i nie tylko
Opublikowano
no, no - więcej niż świetne!