Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ivoivan

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ivoivan

  1. ivoivan

    na nowy rok

    by zelżał trochę zimowy chłód przesyłam wam słońce Pana z kreteńskich gajów z kreteńskich wzgórz w kilku słowach niespokojnych jak wzburzone morze w odczuciach jak wiatr zrywający dachy miotający drzewa w kilku łzach twardych jak diamenty głodu zimna śmierci i pieśni zwątpienia przesyłam wam słońce Pana gorejące piękno waszych błękitnych dusz by było kulą ognia świetlistym pasmem waszej drogi gościnnym urodzajnym polem waszych serc kęsem chleba ciepłą strawą spokojnym pokrzepiającym snem domem pełnym miłosnego żaru wieczorami pulsującymi muzyką i tysiącem chwil tańczących w karnawale bieli przesyłam wam słońce Pana z kreteńskich gajów z kreteńskich plaż
  2. ... które przychodzą jak zimowa zawierucha zawieją dreszczem i poszukiwaniem schronienia wsłuchując się w nie można przeżyć wstrząsające chwile być świadkiem śmierci ukochanych dzieci koszmaru małżeństw z brutalnymi epileptykami przedwczesnej samodzielności i borykania się z absurdem istnienia tragizm kreśli w nich piętno niewymazywalne a sens miłości sprowadza się do gwałtu złączenia dwóch ciał na bazie odprężającego spółkowania i trudno je kochać bo boją się tak pojętego idealizmu by ponownie nie wdepnąć w gówno z którego dopiero co się wyrwały tak trudno je kochać tą pełnią kochania by mogły wierzyć ufać i powracać z szaleństwa które je obłapia tak trudno je zatrzymać w tym obłędnym pędzie pokazać kwiat wiśni pieścić i całować trudno je o poranku budzić tak by wrzask rozpaczy nie przemieniał się w wybuch pogardliwej agresji trudno je tulić w zapachu tytoniu i alkoholu budującym tamę dla słodyczy nocy a mimo wszystko kochać je i wiedzieć że odejdą porzucając ten krwawiący miłosny ochłap kogoś kto starał się je zrozumieć
  3. tysiąc snów imaginacji jest niczym wobec snu rzeczywistości leżę i opadają mnie zewsząd barwne rojenia rozmazuje się to gdzie jestem i w czym tkwię postanowienia upadają w sekundzie w kolejnej rodzą się nowe w krzywym zwierciadle umysłu odbija się to czego nie będzie salceson marzeń gęsto naszpikowany jest ucieczką przed tym co mnie otacza gubię oddech gubię rytm właściwego oddechu na rzecz kolejnego papierosa ten to ostatni ten ostatni z dnia na dzień coraz dalej - coraz głębiej w jakąś studnię skołowanych myśli coraz mniej światła nie wiem już czy to Bóg odwrócił się ode mnie czy też to jedna z ciężkich prób na jaką mnie wystawił coraz mniej światła w moim dniu codziennym wszystko układa się tak bym nieustannie wątpił w istnienie szczęścia i radości szczęście i radość to odczucia tak samo jak odczuciem jest brud w którym sypiam chłód spowijający mnie nocą i deszcz dreszcz wilgoci przenikający me ubrania to tylko cząstka niepowodzeń co będzie dalej coraz mniej światła coraz więcej rojeń
  4. bo sam nim jesteś
  5. w życiu matole - trzeba to przeżyć i umieć o tym napisać.... - a bełkotać o "strugi południowego zamętu oczyszczają czas z myśli o rachunkach zaletach nabytym pod wieżą indygo" może każdy na kacu
  6. fakt - błąd się wkradł i nawet śmieszny - co do sloganów - hm - zawsze można czegoś uczepić nawet o "Wielośc trzykropków"
  7. zostawmy za sobą zatrważające chwile - kotłujące się mroki ciemnych zaułków umysłu - spłuczmy jednym pociągnięciem - pokochajmy szaleństwo na mocy danego nam prawa do życia i śmierci - nie ma bowiem na tyle prostych i równych dróg by czasem nie można było się potknąć i upaść - nauczmy się upadać - spokój ducha można odnaleźć niestety tylko w samotności - odsuńmy się - bądźmy wiarygodni dla siebie - a będąc dla siebie będziemy dla innych - na nic tu religie - wierzenia bajdurzenia - i filozofie - maski - słowne potrzaski spójrz - oto twoje życie - oto ty w miriadach chwil i mgnień - kim jesteś? jeśli spróbujesz określić się - ogłuchnę życie to podobno sen - ale czyż trzeba śnić aż tak boleśnie - czyżby to ból był synonimem życia? - cierpienie - gwiazda poranna i gwiazda wieczorna - salam alejkum spójrz - oto ja w miriadach chwil i mgnień - tak delikatny i czuły - i ja - odkrywający w sobie nieprzepartą chęć zabijania - poranny i wieczorny zjadacz gwiazd - ten który dwa lata służby wojskowej zamienił na trzy lata własnego szaleństwa i otarł się o swoją śmierć - może dlatego widzę jeszcze jak z pragnień rodzą się poczwary i demony - przepoczwarzyć się w kokonie samotności i śnić - śnić o motylu który śni że jest mną - spokojnych snów bielinku kapustniku - spokojnych snów spójrz wkoło - zaglądnij w głęboko w twarze lecz nie przeglądaj się w nich bo to zwierciadła krzywe - tam gdzie ujrzysz zarys drogi i poczujesz wiew rześkiego powietrza - idź tam - w wartkim strumieniu obmyj twarz z lepkich i słodkich snów - i przemyj ostrożnie strupy blizn na duszy - odpocznij bo i jutro będzie dzień - pośpiech to głupi doradca - a jeszcze gorszym jest moc pragnienia czy pożądania - odpocznij - poczekaj - i patrz a wszystko samo nadejdzie na tyle byś i ty mógł podążyć temu naprzeciw - żyj
  8. teraz już wiem że dzieliłem z tobą los tułacza noce chłodne spędzone w kącie foliowego namiotu gdy wkoło szron skradał się cicho srebrząc stopami liście koniczyn... jakże rozjaśnił się mój umysł skołatany... teraz już wiem... wtedy szeptały mi o tym kołyszące się na sztormowym wietrze bambusowe zarośla gromkim głosem śpiewało morze a każdy kamień na plaży opowiadał mi tę historię na nowo byłem ogłuszony... teraz już wiem... światło przychodzi z otchłani skrada się jak mysz w poszukiwaniu darowanych okruchów chleba krąży wokół... światło przychodzi z głębi z otwartej gardzieli krzyczącego osamotnienia przychodzi z modlitw samotności ciepło przychodzi z pieca który buduje się zdrętwiałymi z zimna rękoma ciepło przychodzi z ognia nad którym płacze się z rozpaczy gdy nie chce się rozpalić... Hafizie... jakże drogie są memu sercu... jakże bliskie... twe wiersze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...