
Zbigniew_Nath
-
Postów
3 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Zbigniew_Nath
-
-
Czerwień jest jak serca ciepło
Gorejący piękny płomień
Fala, co ożywia wszystko
Gdy podajesz komuś dłonie
W przytulenie się przeradza
Święty życia wiodąc taniec
Paląc ogniem to, co odgradza
Między braniem i dawaniem
Szał namiętny w niej wybucha
Gdy lawiną spada dziką
Pocałunków słodycz krucha
Na skóry jej czerwień odkrytą
I jak krew w wojennym szale
Cios za ciosem uśmiech płynie
W oczy patrzą swe wytrwale
Wierząc, że to nie przeminie0 -
Cóż więcej mogę Ci dać,
Prócz ust mych ciepłą osłonę?
Z dłoni mych miękki płaszcz,
W pośpiechu na drugą stronę
Ubrań gąszcz wywróconych,
Ściągniętych z ciał, co goreją
Zmysłów grą podsyconych,
Nagą oddechów kipielą.
I cóż więcej mogę wziąć,
Niż ud Twoich rozpalone
Od pieszczot czary? I rąk
Na ciele mym zaplecione
Dwie liany, co siłę swą
Z rozkoszy bezwiednie czerpią,
I ciałem do ciała lgną,
Aż niemym krzykiem się spełnią.
On wleje w nią do białości
Szeptem słowa rozgrzane -
O pięknie i o miłości,
Gdzie dwoje jednym się staje.
I wtem w otchłań pościeli
Legną jak sił pozbawione
Ptaki, co z niebios bieli
Spadły w pierś ugodzone.0
Ranne anioły
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
Usiadły nad brzegiem morza
Anioły trzy uskrzydlone
Chowając w swych serc przestworzach
Poranki rozanielone
Klęknęły jeden po drugim
Krwistemu słońcu hołd dając
Gdy mdlało po dniu długim
W horyzont się osuwając
Następnie czołem otarły,
Srebrzystą, chłodną łez rosą
Zlewając ziemi tors czarny
W bruzdy jej spokój przynosząc
A gdy ostatni wyzionął
Dech promień słońca przyćmiony
Nocy gwiezdnej pochłonął
Ich nagły mrok nieskończony
Leżąc tak piór ramionami
Zgarnęły złoty wał piasku
I tuląc się doń ciałami
W srebrnym księżyca blasku
Pieśń snuć kojącą poczęły
Cichą, jak szept stłumioną
Aż w końcu same posnęły
Gdy pierwszy świtu blask spłonął
I jakby nigdy nic z plaży
Poranny przypływ zmył ciała
Aniołów o bladej twarzy
W morskich, spienionych falach
I ktoś podobno widział
Jak jeden tonąc w głębinach
Anioł sam w perłę zastygał
A Bóg ją w muszle zapinał