Obudź mnie
gdy będę wolny
ponieważ niewoli dłużej nie zniosę
wolę umrzeć niż w obłudzie
żyć
wolę umrzeć niż bezduszną marionetką
w czyichś dłoniach
być
I tak nie żyję
zniewolony umysł nie istnieje
zatruty blokuje własne
myśli
Nie zauważy gdy Bóg
ziści jego największe
marzenie
Zawieszony w próżni, chłodzie obojętności
nie zaznam tutaj słodkiego smaku
radości
Kochasz
Pragniesz głęboko poznać moją
duszę
Nigdy nawet jej nie zauważysz,
póki zakazów i nakazów słuchać
muszę.
Moja miłość niczym kwiat bez wody,
więdnie bez wolności, w miejscu
pozbawiającym indywidualności
istnieje tylko psychiczna niewola
brak bliskości
Nie mylę się, ani nie mam racji
na jakim gruncie urośnie ta róża
czarnym braku akceptacji
Marzę żyć wśród soczystej zieleni,
tam gdzie poranna rosa na kwiatach
w promieniach słońca się mieni,
na cudownej łące życia
skakać niczym konik polny
Dlatego proszę Cię, obudź mnie gdy będę wolny