
Kreta Greto__
Użytkownicy-
Postów
8 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Kreta Greto__
-
Dziewczyna z zapałkami.
Kreta Greto__ odpowiedział(a) na Piotr Rowicki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie wątpie w szczerość pozostałych uwag, miałam na myśli swoją.Kiedy coś mi się bardzo nie podoba jak ten tekst wtedy staram się w ogóle nie komentować.Ale tym razem powiedziałam niepochlebne słowa i to zupełnie szczerze.I już :) -
Dziewczyna z zapałkami.
Kreta Greto__ odpowiedział(a) na Piotr Rowicki utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
To fakt nie czyta się z wielkim trudem, lecz zlekkością aczkolwiek. Aczkolwiek nie podobało mi sie zupełnie, dość przewidywalne zakończenie. Nie rzuciło mnie na kolana. Tekst który zapomina sie w 5 min. Pozwoliłam sobie na max szczerą opinię bo inna nie miałaby sensu.Pozdrawiam K.G. -
Nie podobało mi się, jest zbyt oklepane chociaż moja głowa nie umie tak zrobić żeby rzetelnie kogokolwiek oceniać to i tak sobie przyznam, że tekst bardziej jak wiersz niż proza :/ , wydaje mi się, że wyzwalało sie w Tobie sporo emocji kiedy uchodziły z Ciebie te 'sformuowania' i wielkimi w tym przypadku mogą pozostać wyłącznie dla Ciebie(?).Wiem coś o tym, ja sama natworzyłam mnóstwo gniotów teraz ich sie tylko wstydzę...pozdr
-
Ciepłe oczy.
Kreta Greto__ odpowiedział(a) na Anna Słoneczko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No właśnie diabeł:). Wydawało mi się po prostu, że można samodzielnie na to wpaść gdyż od razu przychodzi do głowy motyw diabła, a dodatkowe sugestie są już chyba troszkę niepotrzebne według mojego skromnego zdania:).pozdr K.G. -
Ciepłe oczy.
Kreta Greto__ odpowiedział(a) na Anna Słoneczko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Czytałam od poczatku do końca z zapartym tchem, musze przyznać bardzo szczerze, że opowiadanie zrobiło na mnie piorunujące wrażenie dlatego pozwoliłam sobie na drobny komentarz.Ostatni raz kiedy nie mogłam pogodzić się że skończyłam czytać było jakieś kilka miesiecy temu a przyznam, że literatury się nie boję ;).Jeszcze raz R e w e la c j a!!Po prostu mnie wzięło i już ;). Po głowie kołatała mi się taka myśl -...jaaak te oczy musiały być ciepłe skoro poczułam je zaraz za sobą... ;). Czytając natomiast drugi raz, zauważyłam coś z czym tak do końca bym się nie 'zaprzyjaźniała' a mianowicie motyw stukajacych o bruk i rzekomo podkutych kopyt(?):/ naiwne(?).Poza tym bardzo mi się podobało.Mam nadzieję, że nie przesaszę jak pogratuluję pióra ;).Gratulacje.Pozdrawiam K.G. -
Imaginacja(?) a słuszność teorii BeZwzględności
Kreta Greto__ odpowiedział(a) na Kreta Greto__ utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Myślę też, że może być trochę nurzący, nie wiem czy tak do końca wciąga jak powienien a przynajmniej jakbym chciała żeby było.Ponadto- tak, zdecydowanie można sie pogubić, mnie tez to się zdarzyło.Nie świadczy to o ograniczeniu czytelnika tylko, konkretnie o moim ograniczeniu w efektownym zlelacjonowaniu ludzkiego stanu, zresztą swoją drodą emocjonalny bełkot trudno jest przedstawić klarownie ;).Przyznaje jednak, że można tak zdrowo się do niego przyczepić.Bardzo dziękuję za opinię i pozdrawiam K.G. -
Imaginacja(?) a słuszność teorii BeZwzględności
Kreta Greto__ odpowiedział(a) na Kreta Greto__ utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pierwszy raz umieściłam coś na forum, bardzo proszę o słowa krytyki ma to dla mnie dość specyficzne znaczenie ponieważ musi mnie o czymś przekonac i wbrew pozorom nie jest to szukanie odpowiedzi na pytanie 'pisać nie pisać' ;) w innej kwestii szukam podpowiedzi, ludzi dobrej woli zachęcam do umieszczenia kilku słówek.Z góry baardzo dziękuję i pozdrawiam:) K.G. -
Imaginacja(?) a słuszność teorii BeZwzględności
Kreta Greto__ odpowiedział(a) na Kreta Greto__ utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Odrzucająca nieufnością (po)weekendowa teoria czwartkowa: […jaźń…] Piątek przestygł jakoś, wbił się w fazę utajenia na niespełna dwie godziny. Potem pobudzony do destrukcyjnego działania niczym wrak po zażyciu prozacu przeleciał sobotę, ta z kolei domagając się swoich praw wsiadła na głowę niedzieli-sądnemu, wiernemu błękitnym żelaznym zasadom dniu i stworzyła nastrój popłochu przeplatanego surowymi nakazami, niewybrednym wyrokiem, potwornym zamętem i czarnym bądź niejednym więc czarnymi poletkami niemego krzyku na poduszce (nie bez wstydu)…dając wreszcie jednoznacznie do zrozumienia, iż bezwzględna Era Marazmu właśnie nastała. Jako, że Marazm od dawien dawna usilnie konsoliduje z ”błogowłosą”, w siłę rosłą ‘Oną- Apatią’ toteż cały ten powstały cyrk i przedstawienie zmasowanego ataku kłamstwa i fałszu w środkach pobieżnego przekazu miał się dopiero zacząć. W samo epicentrum rozszalałego, gorączkowego audytorium czekającego ,,dziś” na potężną dawkę emocjonalnej krwawizny zrzucono ogromnych rozmiarów, wadliwy telebim. Przerywany średnio co kilka sekund zwiastun komedii dell’arte na którą składało się całe to niskobudżetowe przedsięwzięcie już powoli dobiegał końca. Nikt nie zdążył zadbać o to aby chociażby ten bełkot puścić od początku. Zmiażdżone, przytłoczone perwersyjną żądzą napychania się dwulicowym zmaganiem o porządek i uniesienie w tym immunologicznym państwie ,,części’’ ciała przekrwionych oczu zdawały się ”ożywiać” jeszcze i tak już poruszoną do żywego egzystencjalną maskaradę. Ocaleni otrzepywali się pospiesznie z resztek zdumienia i ciał ”kolegów”. Chwilę potem już nikomu ostry zapach zgasłych współtowarzyszy nie robił różnicy. Co ruchliwsze gałki oczne z niedoczekania kręciły się wariacko wokół własnej osi. Ci mniej sprawni, ciałem swoim dawali zaspokojenie potrzebom dogłębnej wizualizacji ludzkiej ostateczności. Wszyscy skandowali jedno bez-sil-ność!!- klaskając przy tym niezwykle rzęsiście. Gdyż to ponoć bezsilność właśnie jest w stanie najwięcej zasiać spustoszenia w organicznym splendorze jakim jest ludzka istota. To bezsilność właśnie degraduje w nas wszystkie przewodniki autentycznego wysokonapięciowego uczucia do Kogoś też tak podobnie organicznego. I to ponoć bezsilność właśnie zrywa wszystkie izolatory czuwające nad tym aby żadna silniejsza cielesna, emocjonalna czy świadomości infekcja nie wdała się w nasz układ odpornościowy. Dlatego, że bezsilność w mgnieniu oka przeradza się w obojętność a ta z kolei wyniszcza jak nic innego. I w tej mojej teorii bezwzględności uczucie bezsilności zostało obsadzone w roli konferansjera całego tego ”koncertu”. Wszystko miało się zacząć. Po chwili oczom ukazał się ‘ponuroszarozabawny’ widok. Przedstawiona wyżej Pani Konferansjer wystąpiła w postrzępionym starym cylindrze z wypisanym na twarzy tekstem przemowy, stojąc w wąskiej stróżce światła. Ohyda: druga broda, sowicie uszczelnione tkanką tłuszczową zwiotczałe mięśnie, komiczne łokcie i wszystkie widoczne zgięcia przyozdobione ”tabunami” tłuszczu. Tak wielkie było to uczucie, że jasność nań padająca wyszczególniła zaledwie 1/5 całego odczucia. Pozostałe miało pozostać niewidocznym dla oczu. I wreszcie zaczął się ”precyzyjny bałagan”. Wysypisko składujące rozliczne słabostki, podłości, pruderię, zwątpienia i to wszystko co tylko wpisane jest w zawód istnienia. Bycia człowiekiem. Wysypisko, na którym co chwilę dochodziło do nowych poczęć stylizowanych na wzór nijakości napromieniowanych rozgoryczeniem-zmutowanych nadziei. Jako pierwszy wystąpił duet ze ,,Zmurszałego drewnianego kąta” z okolic przybudówki ;-) specjalizujący się w żonglowaniu niepewnością, zdumieniem lekkiej wagi i wątpliwą cierpliwością. W występ nie wdała się żadna pomyłka. Wszystko poszło świetnie. Zgromadzeni energicznie oklaskiwali. Przyszedł i czas na hardcorowy, fristajlowy upust złych emocji, przerywając aplauz. Z resztek rozpierzchłego gdzieniegdzie po widowni i niepojętego wręcz odrętwienia wyrwał efektowny występ bandy trojga –”Trójfazowe Rozdrażnienie”. Debiutujący mroczny band bez zastanowienia poodcinał zaznajomionemu z sytuacją duetowi wystające poza kubek z kawą wszystkie członki. To przedstawienie miało nieporównywalnie większą siłę przebicia toteż na długo odcisnęło się niczym piętno w pamięci wszystkich zgromadzonych komórek somatycznych. Tłum szalał. Jako następni POPiS swój zaprezentowali: -Kwartet smyczkowy apogeum gniewu ze wschodniej Europy, -Kółko Przymusowych Gospodyń dziergających z przerażenia, zdeformowanej wizji używalności i prototypu ówczesnej degradacji osobowości wzorzyste swetry w serki i stonowaną popelinę. Na zakończenie Nieplanowanego Inferno 2005 resztkami sił zdrowy rozsądek zerwał się a wraz ze sobą oświetlenie. Zapadła Ciemność nad Konstrukcją i Swąd nad Spędem. Tylko gdzieniegdzie dało się posłyszeć szepty kilku habilitowanych inhibitorów mutacji moralnych zatrudnionych podczas eskalacji cyrkowych akrobacji do uprzątnięcia walających się jeszcze to tu to tam po ”idyllicznej” scenie resztek szczerego promiennego uśmiechu. Jak szybko człowiek jest w stanie oddalić się od swoich początków upadania.dalej już urywa się ślad