Przepraszam Cię Panie,
że mnie takim stworzyłeś
za złość, za strach
za słowa
Że jestem człowiekiem
- swoim myśleniem niewyzwolonym.
Ze nie dałeś mi szansy
na nierozumienie.
Skazałeś mnie na dążenie,
trwanie i śmierć.
Moje życie
podobne do krętej, kamienistej drogi
jest prostym odcinkiem
od Alfy do Omegi,
niczym sznurek o dwóch końcach,
które nigdy się nie zrosną.
Rozumiem system
nieograniczonej głupoty,
rozumiem wzory,
rozumiem pieniądze,
choroby, nawet uczucia.
Czasem nie rozumiem słów.
Gdy myślę o Tobie, Panie,
myślę za dużo
- Albo za mało,
bo i tak nic mi to nie daje.
Nie umiem wyzwolić się
z myślenia, z chęci rozumienia.
Sam tego chciałeś,
gdy tworzyłeś.
Bym zagubiony czuciem
zaczynał myśleć.
Chciałeś, bym czuł.
Dając mi duszę cielesną
zrobiłeś ze mnie anioła
z sercem złodzieja.
Dałeś w pakiecie
zestaw uczuć
od czerni - przez czerwień, szarość - po biel.
Z tą siłą, która czasem się łączy
w jedność z innymi
kazałeś czynić.
I czynię.
Różnie czynię.
Robię to tak jak potrafię.
Sięgając do palety,
którą wcisnąłeś mi w ręce.
Maluję obrazy - takie,
jakich się spodziewasz.
Zdolny do złego
nieraz zrobię źle.
- bardziej uzdolniony niż zdolny.
Uzdolniony przez Ciebie
Takim mnie stworzyłeś,
więc nie każ przepraszać.