Złote promienie już przenikają przez ludzkie mózgi
w celu zniszczenia ostatniej chęci do życia.
By później usiąść na starym, brudnym, zakurzonym, miękkim drewnie.
I jaki w tym cel?
Ha! Życie ze mnie uchodzi, dym unosi się i plącze jak kurz.
Lekki cygar, a daje tyle przyjemności, tak wciąga.....
Szara mgła ulatuje gdzieś, a wraz z nią moja dusza, moje życie hehe...
Brudne trampki rzucone gdzieś w kąt, pod nimi plecak niesiony
codziennie przez zmęczone ramię chorego człowieka, którego jedynym
celem jest zagłębienie się w świat akordów, letalnych riffów i odśrodkowych synkop.
One rozwalą go od środka, by spowodować utratę inspiracji samym życiem.
To takie banalne hehe.
ps.Proszę o pomoc w warsztacie i ocenę wiersza. Powstał on na bardzo nudnej lekcji biologii...w pewnym liceum....mam 17 lat, staram sie troche "poezjowac".