Niewielka logika przewiązana grubym, mocnym sznurem absurdu
siadła przy oknie, przez które patrzą wszyscy
Sumienie krótkowzroczne, które nie znosi wysiłku
mimowolnie zdjęło z niej znaki czasów
I kiedyś tak mała, teraz wyszła poza granice rozsądku
który nie zdążył nawet wykiełkować
Wtedy, już tylko kilka metrów od dna
na którym leży większość, spostrzegłem, że za mało siebie we mnie
Szukam teraz sznura, równie mocnego, by wynurzyć się choć trochę
By spojrzeć przez te same okno, jak jeszcze nikt nie spojrzał
Chcociaż pewnien jestem, że zanim zacząłbym spoglądać własnymi oczyma
ktoś umoczony wodą płycizn, wstawiłby złudne, kolorowe witraże nowego starego porządku.
Dlatego zamykam oczy... I naprzód czasie!