Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Krzysztof Zsiedlec

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Krzysztof Zsiedlec

  1. Byłem u ambasadora Na przyjęciu jak z reklamy, I choć sala była spora I kusiły pięknie damy, Galanterie i przepychy Jednak jakoś niezbyt czułem, Bo gdy kosztowałem michy To pasztetem się zatrułem, Nadto wszcząłem nieporządek, Wszystkie damy się zabrały Gdy rozbolał mnie żołądek Wszystkie mi pomagać chciały, Białą chustę jedwabistą Co hrabina mi ją dała, Ozdobioną złotą nitką Aj tam, złota była cała! To chcąc nie chcąc na me pechy (Jakoś dziwnie pasztet trawię), To z kulturą jak spod strzechy Dozdobiłem zdobnym pawiem, Choć od ornitologii stornię, Wiedze jakoś wytrzasnąłem, Notabene wolę konie, Jednak orła wywinąłem, Akcent był więc lada kraju, Patriotyzm- to się ceni, Orła w moim wykonaniu Jednak na godło nie chcieli, Całe szczęście że to wszystko Z małym echem się obeszło Chociaż postąpiłem brzydko Orłem roztrzaskując krzesło, Bo na sali wręcz rozbłysło Takie piękno się zjawiło, I uwagę ze mnie wszystką Wtem na siebie zarzuciło, Anioł żywy, cud, Florencja, Wino z miodem, wprost korona, Serce błogie, dekadencja, Ziarno w niej seksu demona, Bo te kształty rubensowskie, Ten element, szyk i gracja, Te poglądy nazistowskie I aryjska jej karnacja, Wprawiły nas w osłupienie No bo próżno nam w te czasy Szukać damy co sumienie Z chęcią odda za frykasy, Na początku frytkę wzięła, Jedną, drugą, ósmą, setną, Nos wytarła i zaklnęła Popijając gorzką setką, Hrabia z angielskim obyciem Wyszczerzał swe sztuczne zęby, I choć jest on starym prykiem Wartko walczył o jej względy, Proponował masę dań, A wybór był wszak nielekki, Niestety...zbyt zwiewnych dlań, Bo ananas czy krewetki Nie sprostają chęci żarcia Jaką pałać może dama, I choć chora na zaparcia Jeść to mogłaby do rana, Hrabia zrezygnował z pani O piersi wielkości skały, Bo kawiory z szampanami Efekt równy zeru dały, W rękę chwycił hrabia szable I przebił jej pierś wielką, Kamerdyner przybiegł nagle Krew ścierając mokrą ścierką, Hrabia zabił...też mi heca Najważniejsze, że sam żyje, Powiedział mi tak prosto z pieca Przechodzący kamerdyner, Już nie bywam na salonach, Od tygodnia jeżdżę Skodą, Zamieszkałem w innych stronach I nie szczycę się wygodą, Od dnia tego, co pan hrabia Ze szlachcica stał się katem Noszę dżinsy, słucham radia, Zadaję się z proletariatem.
  2. Kiedy byłem jeszcze mniejszy niż jestem a świat wydawał się większym niż jest chodziłem z babcią pod pomnik Piłsudskiego- mówiłem, że idziemy pod wronę. I nie ma się co dziwić, że pod wronę bo jakże inaczej oczami dziecka zinterpretować czarnego ptaka na kupie kamieni szykującego się do lotu. Patrzyłem wtedy z przerażeniem na to wielkie ptaszysko, lecz z szacunkiem zarazem bo żadnej z wron które znałem z widzenia nie postawiono jeszcze pomniku. Wiosną i latem cieszyłem się tam słońcem, jesienią zbierałem kasztany a zimą, rzadko tam bywałem bo nie chciałem patrzeć na marznącego ptaka. W gruncie rzeczy, lubiłem to miejsce bardziej od parku i wiewiórek Basiek i wielkiego stawu z kilkoma łabędziami cóż, wrony widocznie były mi bliższe. Później, przestałem tam przychodzić bo z biegiem czasu, ta moja wrona stała się obcym orłem, nie tak mi znanym jak wrony, których wszędzie było pełno. Dziś, kiedy patrzę na ten pomnik przechodząc obok, czuję się jakbym stracił tam kiedyś przyjaciela, wiernego jak żaden, bo zawsze był na miejscu. http://www.siedlce.um.gov.pl/miasto/zabytki/zab_pomnik_pil_3d.jpg - zdjęcie tej mojej wrony. Aby może ktoś poczuł magie miejsca.
  3. ...wytrwać, nie wytrwać? sznur już tam wisi obok taboret patrzy z troską wygrać, nie wygrać? dobiec ku ciszy i zniknąć niczym ten śnieg wczesną wiosną iść, nie iść? trudne pytanie stanąć na zydlu i spod nóg go wyrzucić żyć, nie żyć ? i jak woda w kranie przepaść gdzieś w rurach, a z deszczem powrócić...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...