Ból samotna łza,
A pośród nich ona,
Smutek i żal,
Otula ją niczym mroku czar.
Z pajęczych nici,
Czarny płaszcz okrywa,
Jej ramiona,
Kto nie zna jej,
Nie może rzec,
Czy wznosi się czy,
kona...
Lecz nagle blask,
Padł na grobową twarz,
To jego białych oczu promień,
Rozpalił w sercu płomień.
Ach w ogrodu mlecznej toni,
Dłoń dotknęła dłoni,
Na tle cmentarza,
Tańczyli żałobne tango,
Diablicę tam Archanioł ten,
Uczynił swą wybranką.
Lecz oto wraz na licu jej,
Niczym banan zakwitł... mroczny uśmiech.