Ponad lądami, ponad morzami,
patrzę w bezkres horyzontów,
jak możemy tak dłużej,
liczę resztki ludzi, liczę na dłoni.
Ponad agresją, ponad grawitacją,
patrzę w oczy waszym satelitom,
i mogę tak dłużej,
licząc kawałki ciał, uderzenia.
Ponad rasami, ponad władzami,
patrzę i zamykam powieki,
widzę więcej, czuję dłużej,
licząc każdy dzień scenariuszy.
Zwalczmy człowieka na Ziemi,
zmętniałym wzrokiem chłońmy purpurę,
niezaprzeczalne fakty, siedzę,
nic bardziej błędnego.
Krew to fakty, zaciśnięte dłonie,
sen to fakty, urojenia,
jestem tu i płaczę, jak więzień,
zapomnij o tym co mówiłem.
Ty i ja to obrazy, galeria,
miłość to obrazy, uniesienia,
siadam w małym miejscu,
krzyżuję stopy, teraz nie patrz.
Życie to hańba, własne tempo,
telewizja to hańba, galop,
jestem tu i patrzę, mój królu
pamiętaj o tym zawsze.