Postawiono mnie przed sądem ludzkim.
Zawiązano usta i przesłonięto oczy
bo nie zdobyłem się na pozór zadowolenia.
A to karze się karą śmierci
dla ducha, myśli i wolności.
Skazując nie dostrzeżono mojego afektu.
Nie mam prawa oporu.
Bunt więc błyskiem w oku
i szybkim ponurym spojrzeniem.
Oto apelacja będzie rozpaczą,
mordowanego serca.
A gdy moja twarz stanie się już
szkaradną twarzą zabójcy,
przykryję ją maską
uroczo uśmiechniętą jak reszta świata.