Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

małgorzata s.

Użytkownicy
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez małgorzata s.

  1. 1) tytuł 2) w południe kolory normalnieją i zarabiają na życie i 3) na drugi dzień miasto będzie milczało tylko o tym - te frazy do mnie trafiają, mocno i celnie; reszta - nie bardzo:(
  2. Motyw bomb przeciąga uparcie moją wyobraźnię w stronę "Miasta" Grochowiaka, ale to taki osobisty wtręt na marginesie. Ten wiersz to precyzyjnie skomponowana mozaika licznych tropów (czego tu nie ma!) bardzo konsekwentnie podszyta stylizacją (nikt się chyba nie oburzy na "twe";p), dobrze czytać WIERSZ, który poza prezentacją sprawności językowej autora tak mocno mówi do czytelnika. Gratuluję.
  3. dziękuję Wam! pchełka: masz rację, coś by należało z tym jeszcze zrobić. dziewuszka: "zbyt sentymenmtalnie, żeby uwierzyć. jak czasem bardzo żywy udaje martwego" - no muszę się zgodzić, racja:) a gdybym w ramach poprawki tak zwariowała ten tekst? (pytam sondując, wiem, że to w konsekwencji zupełnie inny tekst, ale zastanawiam się głośno, czy może w tym kierunku warto go przekształcić): Noc wigilijna śniłam własną śmierć. że już moja kolej. zapachy, kształty, miejsca, nawet cisza - rozpadały się, płowiały powoli. co na końcu? twarz w szerokich źrenicach mojego syna. próbował mnie odbić śmierci. stopniowo jednak i on znikał, a z nim moja twarz. dotarło, że na nic ten dziecinny bunt, że coś się zamyka za mną, że jeśli mam wracać, to w nucie lancome, w poezji, czasem jeszcze w kruchej pewności bliskich, że będę czekała. świt, czyli żyję. na języku przykry, gorzkawy posmak strachu. i modlitwy. o przeoczenie. sama się szeptała. ??? coś lepiej???
  4. a niech tam sobie będą nawet i zaburzenia, nie oddam tych kolorów :) dziękuję za powroty
  5. byłabym wdzięczna za wypunktowanie, może się do (nowego) wiersza przydadzą.
  6. sny właśnie mają to do siebie, w ciągu jednej nocy mam ich kilka a wszystkie kolorowe, aż się boję o zdrowie psychiczne :P wiersz pamiętam, więc to dobrze, Plus! najlepszego! nie jestem Autorką wiersza, ale dobrze się Pani boi:) a. kobiety kochane, przecież ta anafora za każdym razem o tym samym;) umarłam -> wracam w pamięci bliskich -> przyszła na mnie kolej najlepszego noworocznie wciąż żywa małgorzata:)
  7. gdybym opisała sen j a k i e j k o l w i e k innej nocy, unikałabym takich zwrotów, WIGILIJNA noc rządzi się swoimi prawami: zwierzęta przemawiają ludzkim głosem, pokłóceni krewni czasem nawet też; a najwięksi przeczuleńcy na punkcie kiczu - wzruszają się słuchając kolęd i oglądając Dickensa. Taka to noc. Niech pan o decorum pomyśli.
  8. tak. trzy w jednym, jakby nie patrzeć:)
  9. trzy? proszę pomóc, nie rozumiem
  10. Przejmujący i świetnie napisany wiersz. Może jedynie taki drobiazg: ciężkie wskazówy - nie wiem, czy tu augmentativum jest konieczne, jednak "wskazówki" są bardziej nośne treściowo, poza tym, są "ciężkie" - to już (imo) wystarczy.
  11. "człowiek który psuje szyki" - to wprawdzie jeszcze nie jest fraza z półki np. człowieka nieprzesiadalnego, ale na pewno zatrzymuje uwagę, np.moją:)
  12. ostatnia zwrotka bardzo refleksyjna, ta na pewno nie z doskoku, pomimo, że podmiot liryczny uparcie nam sugeruje i tytułem, i klimatem wiersza, że mamy go "lekko potraktować", zatrzymać się nad nim nie dłużej niż.
  13. stanisława żak - dziękuję za konstruktywną uwagę, usunęłam powtórzone "miejsce"
  14. śniłam własną śmierć rozmywały się w niej powoli znajome głosy miejsca przestawały być miejscami koniec? moja twarz w szerokich źrenicach syna śniłam że wracam coraz rzadziej w nucie lancome jakiejś frazie ukradkowej łzie śniłam że już moja kolej na talerz stawiany dyskretnie gdzieś obok modlitwa o przeoczenie sama się wyszeptuje 24/25.12.2008 --------------------------------------- v.2 Noc wigilijna śniłam własną śmierć. że już moja kolej. zapachy, kształty, miejsca, nawet cisza - rozpadały się, płowiały powoli. co na końcu? twarz w szerokich źrenicach mojego syna. próbował mnie odbić śmierci. stopniowo jednak i on znikał, a z nim moja twarz. dotarło, że na nic ten dziecinny bunt, że coś się zamyka za mną, że jeśli mam wracać, to w nucie lancome, w poezji, czasem jeszcze w kruchej pewności bliskich, że będę czekała. świt, czyli żyję. na języku przykry, gorzkawy posmak strachu. i modlitwy. o przeoczenie. sama się szeptała.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...