Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Iwan Rewieniew

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Iwan Rewieniew

  1. Różnica między nami najwyraźniej językowa, bo ja nawet w prozie widzę pewien rytm, a wyznaczają go długości zdań i poszczególnych słów, akcenty i takie różne fiziołki :). I tak to zwykłem sobie dla siebie nazywać... Proponuje Pan inne słowo :)?
  2. Dzięki nAzGuL22, dzięki Kasiu (jeśli pozwolisz tak mi się do Ciebie zwracać) - cenne uwagi :)
  3. Słuszna uwaga. Taka forma wzięła się stąd, że tytuł nadałem nieopatrznie teraz, pierwotnie go nie było. Wtedy opis tego, co się dzieje na linii horyzontu poprzedza słowo "drzewo", taki prosty efekt, a moim zdaniem grający z wyobraźnią i z uchem. Z tymi niedopowiedzeniami... rzeczywiście wiersze "niedomknięte" mniej lub bardziej być muszą, ale taka przeróbka, jaką Pani zaproponowała, ukróca bardzo story. To z kolei zawiera i nazywa serię zjawisk/stanów, które składają się na rozbudowany portret wewnętrzny bohatera, a ten jest mi drogi. Jestem tu od dziś, ale trochę mnie zaskakuje, jak wiele uwagi zwraca się tutaj na formę, pozostawiając treść bez komentarza. Czy naprawdę poezja jest aż tak warsztatowa? Pierwsze i chyba najważniejsze, co o niej wiem, to że jest subiektywna i nie znajdziemy, choćbyśmy wałkowali jeden wiersz przez tydzień, obiektywnie najstosowniejszej formy do zawarcia danej treści. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
  4. Zabawne, jak różne mamy uszy, Pani Kasiu :). To, co widzę nijak mi się nie klei, jeśli chodzi o rytmikę, a jednak Tobie to właśnie taka wersja odpowiadała...
  5. "I'm a full"? Być może masz na myśli "fool", czyli głupiec. Polecam język polski.
  6. na samej krawędzi horyzontu stoi dumnie nad przepaścią nieba drzewo ramionami szeroko rozpostartymi wita ciebie samotny pozdrawia lęk w twoich oczach nawołuje kamień w twojej piersi obiecuje wszystko co może - analogię twojej doli przeszedłeś kij wichurę i rozpacz własnej opuszczonej matki kwaśne kuksańce zwątpienia chłody samotnych nocy kiedy głos grzązł w gardle dławiły cię odciski i wyrzuty sumienia siny nalot niewypowiedzianych słów niedzielonych z nikim zachwytów i cierpień poznałeś czym jest wolność czyli samotność może nie potężne lecz silne udźwignąć własny los nagie na burze ufne w sposób doskonały to jest niewiedzące nie wsparte nie zawieszone samoistne dwa kroki dalej pod górę kamienia chrabąszcz toczy swoje zmęczenie
  7. powraca w jego oczach pył drzazgi skrucha i obrazy: kamienice i latarnie jątrzących się dzielnic mijane w drodze drzewa w ruchu perspektyw mury pogardy i strzeliste wieże samopotępienia przed nosem płatki śniegu w pląsie skostniałe czerwone dłonie i noce czarniejsze niż śmierć to jest świadome i za długie o wieczność robi krok - z kieszeni sypią się wiersze robi drugi - nie potyka się nie wstaje jej usta wyczekują jej dłonie milczą promieniują przyzwalają jej lęk jeszcze potrwa rany uronią trochę łez ostatnie dwa kroki powrotu muszą trwać długo na moście przerzuconym ponad pomimo nareszcie jej zapach jego zapach tańczą we mgle ------------------------------------------------------- w ogrodzie pająk tka słoneczne nici kwiaty chłodne i barwne pachnie barszcz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...