Trzask suchych łez rani
Odłamki wbijają się we mnie głęboko
Wyschnięte oczodoły
Nie skrywają już nic
Pusty dźwięk z ust mych
Bezszelestnie wnika w głuche uszy
Nie czyniąc krzywdy im
Prócz szeptu został jeszcze krzyk
Serca rytm cichnie
Bez westchnień tchnień
Światła błysk
Z zamurowanego dawno okna
Razi niepotrzebnie
Ja i tak już nie wstanę