Ja w za ciasnej garsonce,
Owiana chłodem.
Ty kapłan ciemności,
Z krainy płynącej miodem.
Nie mamy sobie nic do powiedzenia,
Żadnych przyrzeczeń,
To bez znaczenia.
Nie przyszliśmy kochać,
Ani nienawidzić.
Tacy neutralni,
Nie chcemy się wstydzić.
Ty w doskonale skrojonym fraku,
Ja w sukni szytej na miarę.
Wszystko gotowe,
Błyszczy aż miło.
Lecz w tym przepychu coś się zgubiło.
Mówiłeś kocham,
Ja odpowiadałam.
Wiem, że kłamałeś,
Prawdy się bałam.
Wstydem natarci,
Jak ryby cytryną.
Odeszłam wczoraj,
Z tak kwaśną miną.
Chciałeś niewiele,
Ja mało brałam.
Nie mniej i nie więcej niż potrzebowałam.
Bez zbędnych pytań,
Czysta namiętność,
Rozkoszy otchłań,
Rozsądku klęska.
Cudowne ranki,
Bez tchu i wytchnienia,
Rozejść się trzeba,
To bez znaczenia.