Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Przedwieczorny

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Przedwieczorny

  1. Ratunku! RATUNKU! Ginąca miłość wołała Tak ją ratowali Że skonać wolała.
  2. P.S. Masz rację. Zamieszczenie go w tym portalu to oznaka pychy więc słusznie piszesz o wodzie na moją głowę.
  3. Odniosę się do Twojego postu, bo zawiera on wszystkie wcześniejsze uwagi. Ja nie tworzę sztuki i jestem ostrożny w kontaktach z tymi którzy twierdzą że ją tworzą. Ja napisałem , pewnie marny, wierszyk zamiast życzeń świątecznych i tyle. I tylko tyle.
  4. Kiedy Wieczór nadejdzie, Ten wyśniony, wymarzony. Spokój spłynie na nas, Jak cisza, jak puch. Nos do szyby przytkniemy. Od dzieciństwa nawykli Wypatrywać tej pierwszej Wśród gwiazd. A po domu zapachy A po domu nastroje Niech się snują jak sen. Jak choinka się skrzą. Jak dziecięce pragnienia Jak dorosłe nadzieje Że dziś właśnie Spełni się cud. I cud spełni się dzisiaj W ten zimowy, i Święty Pełen blasków, radości , Wieczór co jest jak sen. Nieśmy w sercach ten Wieczór, Podarujmy go bliskim jak dar. Dajmy też go tym wszystkim Których zechciał zesłać nam Bóg. Przyjaciołom, sąsiadom, Kwiaciareczce na rynku, Co sprzedała Ci kwiaty Dla żony. Panu z kiosku, i tej Pani z przystanku. Co nerwowo tak Czeka na PKS Nieśmy w sercach ten Wieczór, Jak dar co rozdać go mamy A wystarczyć nam musi na rok Do następnych Wesołych Świąt.
  5. Już bliżej mi niż dalej. Za sobą mam już wiele. Na plecach wielki tobół. A w duszy Jego głos. Przemawiał do mnie zawsze. Słyszałem Go czasami. Był moim przewodnikiem. Czy chciałem, czy też nie. Zbierałem w mym tobole Okruchy, iskry, śmieci. I to z czegom dziś dumny. I to za co mi wstyd. Zebrałem, przemyślałem. I ciągle nie wiem czy, Zesłanym tu za karę? Na tak niewiele dni. A może to w nagrodę. Bóg jeden, za co, wie. Bo mnie tam wszystko jedno. Nie było mi tu źle, Warszawa, 3 grudnia 2005.
  6. Dziękuję Panie Okudżawa. Że czterdzieści już lat. Głos Twój noszę jak skarb. Że do dziś gdy usłyszę „ Pierwsza miłość jak wiatr...” To głos w gardle mi drży. Za te lata wzruszeń. Na wspomnienie „piechoty”. Czy „Arbatu” dźwięk. Łatwiej było mi w życiu. Idąc nawet pod prąd. Gdym w pamięci i uszach. Niósł „ledwie słyszalny głos” Dziękuję Panie Okudżawa. Warszawa 3 grudnia 2005.
  7. Gratuluję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...