To tu nad rzeką zmroku, wznosi się wielka wieża
wokół niej pola kwieciste, niezdobyte rubieże
wieża wzbija się w górę, lekko drapiąc chmury
biała jak nowe karty historii, wysoka jak góry
Nikt jednak nie widzi, z czego jest złożona
że jest całkowicie z kości ludzkiej stworzona
tylko jedna ścieżka do wieży prowadzi
lecz jej nikt nie widzi bo w chwastach wadzi
Na samym szczycie siedzi, władca owej wieży
czasem ręką machnie, włoście okiem zmierzy
lecz on nie próżnuje cały czas buduje
i następny poziom z kości ludzkiej kreuje
on to władca, on to król
Tu nad rzeką zmroku, wznosi się wielka wieża
widzę ją ze swej górki, wiedząc że tam nie zmierzam
moja górka usypana z ziemi i ciężkich kamieni
z własnych trudów złożona nie z cudzych przestrzeni
W dali miedzy chwastami, ktoś się przedziera
cierpliwie krok po kroku do wieży zmierza
zbliża się ku niej spieszy ile sił mu starcza
jakby chciał coś spisać na białych ścianach kartach
podbiega do jej ściany wyrywając kości
i sam zaczyna z nich budować swą wieże do przyszłości
wieża szybko się wali nic z niej nie zostaje
a władca wieży fundamentem nowej się staje
I tak co roku i tak co nów
zmienia się władca zmienia się król