Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

eryteis

Użytkownicy
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez eryteis

  1. To tu nad rzeką zmroku, wznosi się wielka wieża wokół niej pola kwieciste, niezdobyte rubieże wieża wzbija się w górę, lekko drapiąc chmury biała jak nowe karty historii, wysoka jak góry Nikt jednak nie widzi, z czego jest złożona że jest całkowicie z kości ludzkiej stworzona tylko jedna ścieżka do wieży prowadzi lecz jej nikt nie widzi bo w chwastach wadzi Na samym szczycie siedzi, władca owej wieży czasem ręką machnie, włoście okiem zmierzy lecz on nie próżnuje cały czas buduje i następny poziom z kości ludzkiej kreuje on to władca, on to król Tu nad rzeką zmroku, wznosi się wielka wieża widzę ją ze swej górki, wiedząc że tam nie zmierzam moja górka usypana z ziemi i ciężkich kamieni z własnych trudów złożona nie z cudzych przestrzeni W dali miedzy chwastami, ktoś się przedziera cierpliwie krok po kroku do wieży zmierza zbliża się ku niej spieszy ile sił mu starcza jakby chciał coś spisać na białych ścianach kartach podbiega do jej ściany wyrywając kości i sam zaczyna z nich budować swą wieże do przyszłości wieża szybko się wali nic z niej nie zostaje a władca wieży fundamentem nowej się staje I tak co roku i tak co nów zmienia się władca zmienia się król
  2. Prąd ludzi płynie wąską drogą W wąwozie poszarzałych ścian Królewski szlak wyrzeźbiony nogą W, którym każdy znaleźć by się chciał Każdy jednak wejść nie może Choć trwa od stuleci owy szlak W ścianie powbijane noże Rozrzucają słabej posoki smak Kto raz w królewski wąwóz wkroczy Nie uda mu się uciec stąd Tłumu idącego nie przeskoczy A oni jeszcze wprzód go pchną Nikt nie może się zatrzymać Wszyscy muszą dalej iść Mordercze tempo utrzymać Lub uschnąć jak zdeptany liść Lecz jeśli komuś uda się Zatrzymać chorej rzeki prąd To i tak wśród wrzasków zaniknie gdzieś I popłynie znajomej cieczy swąd Szlak dla tylu jest za wąski Jedna osoba ledwo mieści się Pod butem czuć grunt grząski Tych, co zatrzymali się Więc nie stój i maszeruj w dal Bo już nie zboczysz z drogi tej Znikniesz pośród szarych fal I nikt nigdy nie zauważy cię Migniesz wszystkim tylko na chwilę Korzystając ze swych pięciu minut Lecz zaraz pamięć o tobie przeminie I zostanie po tobie tylko grób
  3. Budzę się z rana, budzę się z pierwszym świtaniem Płonące auta na ulicach Poznania Nie dziwią nikogo Lekko przecieram oczy z niedospania Wyruszam w podróż w celu piekła poznania Widzę ruiny domów Słyszę strzały tuż obok Czuje strach na każdym kroku Idę drogami poznania Skradam się wśród agitek rozdania Lekko powstaje nad gruzami własnego mieszkania Spluwam na sztandar Nie wiem, po co zabrali się do wskrzeszania I przesunęli granice postrzegania Widzę ruiny domów Słyszę strzały tuż obok Czuje strach na każdym kroku Idę tak by w patrol się nie wtłoczyć Czuje jak dym kłuje mi oczy Kolejne obłoki z kominów roztoczy Piekielny palacz Wraz z nimi spalone życie się toczy A łzy ciekną z mych oczy Widzę ruiny domów Słyszę strzały tuż obok Czuje strach na każdym kroku Budzę się z rana Budzę się z pierwszym świtaniem Trzymam się za serce i patrzę na swój zegarek Choć wszystkie koszmary spełniają się Mam nadzieje, że ten się nie spełni Bo nie chce widzieć ruin domów Bo nie chce słyszeć strzałów tuż obok Bo nie chce czuć strachu na każdym kroku
  4. Wybił dzwon w ostry ton Ktoś umarł i odchodzi stąd Inny urodził się w owej chwili Jakiś tam na śmiech się sili Przesunął się jeden z trybów Ktoś zakosztował wygód Inny do kolegi strzelił Jakiś tam papieros spopielił Ruszyła się mała zębatka Ktoś wsparł się na spadkach Inny z bólu jęknął Jakiś tam po rozum sięgnął Zgrzytnęła srebrna śrubka Przesunęła się wskazówka W jednej sekundzie świat zmieniła Cały świat na nowo stworzyła
×
×
  • Dodaj nową pozycję...