Tkliwe pasmo Ciebie,
przeszyło nagą skroń
cichusieńko...
Nurzam się w otchłani
śród zboża i drzew
pogłosu drwiącego ptaszka.
I stale widzę Cię
przez kolorowe przezrocza
kocham Cię !
I stale widzę magiczny blask
nie słucham odbić rozumu,
który głośno klnie!
odpieram prawidłowości szmer
Twój poblask więzi mnie
w otchłani sinych arkadii
daleko od wrót i mądrych
zimnych murów
na równi z gwiazdami...
w wymiarze wytworzonym przez zabarwione doznanie
bezwiednie płynę w pustce...
wiem
Dobija się świadomie trzeźwy głos
coraz mocniej!
on grzmoci w wymiarze
urojeń
przewierca racjonalnie...
nie kocham Cię !