Żyje sobie w mojej pieknej krainie i wszystko by było w porządku ,gdyby nie to ,że żyję w
samotności,a dlaczego ;mogę wam tylko powiedzieć,że to przez moją niedojrzałość ,brak
wiary i nieśmiałość do płci pięknej.Już od dawnych lat miałem problemy z komunikowaniem
się z innymi,można by powiedzieć ,że nie byłem przystosowany do życia z innymi rówieśnikami ,oni wykazywali się umiejętnościami,dobrymi wynikami w nauce,które dla mnie
nie były osiągalne.Teraz wiem ,że to moje młodzieńcze lata,były tylko stratą życia,inni w tym
czasie osiągneli wszystko co możliwe:są bogaci ,piekni,mają swoje rodziny,dla mnie los okazał sie okrutny.Ostatnie moje lata ,to "życie dekadenckie"-brak wiary w lepszą przyszłość,
bezwola,brak sensu życia.Bo cóż mi z takiego życia,jak nie ma się swojej miłosći,moim
przeznaczeniem ,może jest żyć i umrzeć w samotnośći,któż to wie.Ale jest iskierka nadziei
,że może w końcu połączę się z kochaną mi osobą ,którą niedawno poznałem.Tylko czy ona odwzajemni moje uczucie?. Ja należę do osób wrażliwych,nie lubię gdy ktoś ,sie ze mnie wyśmiewa i nie dostrzega moich umiejętnośći i zalet.Wraz z wiekiem uczę się życia,to taka
moja edukacja przetrwania i dostosowania się do tych trudnych warunków w naszym społeczeństwie.Nie liczą sie dla mnie pieniądze i sława,zdrowie i szczęście są najważniejsze,
bez nich jesteśmy marni jak puch na wietrze.