Ukołysan melodyją grzmotów
Pieśnija to potęgi!
Gdy w taraban podniebny uderzyć jest gotów
Czeźnijcie me słowa i księgi!
Niebo smugami rozkreślone w wszech mierze
Z smoły czarnej zagotowało chmury
Człek za wielkiego tak się bierze
Choć prędzej co ucieka w swe mury
Strach li pokazać, słabości
Człowieczego jestestwa
Od myśli swych po miałkie kości
Na których swe stawi królestwa
Ogłuszon i ślepy on ci, tak mały
Pan świata z własnej łaski
Leży tam on w błocie, struchlały!
Bijmy! Bijmy mu oklaski!
Nażarłszy się pychy, zatchnął się dumą
Z fekaliów własnego człowieczeństwa
Powstał i upadł na fundamenty co runą
W spłacie samoistnego przekleństwa.
15 sierpień 2008r. Burza, Noc.