ociemniała
samopas
w dolinie szeptu
gładzona krzykiem
boi sie mocy
średniowiecznej modlitwy
zostawiająca przykrą plamę
na poszewce serca
otulona
pierzyną wspomnień
opuszcza zasłony powiek
strąca świat za sobą
w mrok
chcę wierzyć w tę noc
w dotyku smak
w zapach spojrzenia
w sens i powiek zamykanych-
i uchylania ust do
zachłyśnięcia się powietrzem
podaj
swą dłoń
dotknij mego ciała
pocałuj wnętrze dłoni
zdradź swą duszę w ogniu naszych ciał