A ja stałem przed oknem i zastanawiałem się na jakim świecie żyje,
Otoczony kłamstwem, obłudą, nienawiścią po szyje...
I wyciągnąłem ręce w geście rozpaczy
Może ktoś mnie zrozumie, niech mi ktoś wybaczy !!!
Bo urodziłem się w czasach chyba nie dla mnie stworzonych
Poddałem się drodze marzeń niespełnionych,
Takie mi życie daje zobaczyć cuda niezwykłe...
Jakby liczyło na to, że do nich przywykłem...
A jednak dumnie podnosze czoło i wzrok kieruje na czerwieni chmury
Bo mało jest kotów takich, choć czarny, łaciaty czy bury
Co na cztery łapy szczęśliwie upadną
Czyjś epizod z życia ukradną , a potem,
Schowają się przed ludzi-wilków przerażliwym jazgotem...
Popatrz więc jakaż gonitwa wiatru i słońca zachodzącego
Daje nam do myślenia, że coś wszechmogącego
Powoli zbliża się do nas wielkimi wszechświata krokami
Niosąc zagładę i śmierć poprzedzoną mękami...