Ponure miasto
szary zmierzch
Ktoś kogoś woła
gdzieś szczeka pies
W pokoju szyby
stuka deszcz
Płyną ulice
strugami łez
Zmoknięci ludzie
chowają się
chcąc uciec przed tym
mokrym dniem
Ona wśród kropel
szuka cię
Ty znikasz
gdzieś za rogiem
I tylko deszcz
zmywa ten grzech
który rozdzielił
wasze dłonie
On wciąż pamięta
promienny śmiech
Wciąż pamięta
o tobie i o niej
Jak kiedyś
podczas burzy
spotkały się
wasze usta
Przytuleni
staliście w kałuży
a dziś ulica
zbyt pusta