Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paweł Polkowski

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Paweł Polkowski

  1. Tutaj jestem!Na malutkiej, bezdrzewnej planecie Zatopionej w bezkresie czarnych świtów i nocy. Tu się budzę! W tej kosmicznej, ohydnej, brudnej toalecie, Leżę na kamieniach, w niebo strzelam z procy I nie wiedzieć dlaczego wszystkie me pociski Raz ciśnięte w gwiazdy przepadają w ciszy, Tylko lakier na Niebie ma jakoby odpryski. Boże, Niebo pęka w górze, a nikt tego nie słyszy... Tutaj mieszkam! Na wysepce otoczonej lądami, Czasem widzę jakąś postać z innej galaktyki, Jestem niczym Piekło pod bożymi rządami Pragnę ognia jak tenor dobrej akustyki. Tutaj umrę! Na tratwie zbudowanej z liści Płynąc z wiatrem po morzu wypełnionym kwasem. Tu kochałem, jak kochają wszyscy marni artyści, Siedząc na kamieniach grałem w "łapki" z czasem.
  2. to miala być tylko pewna metafora, ale dzięki za słuszną uwagę.pozdrawiam
  3. 1. Jak mnie boli ta szarość żółtych tulipanów, Wszechobecny absurd świata, w którym ciągle żyję... Jak mnie boli ten stan, ten najgorszy ze stanów, Stan, w którym się śmieję, choć ma dusza wyje! 2. Czy żółty tulipan nie winien być wzorem? Nie winien być etosem i zbiorem cnót wszelkich? Czy nie właśnie dlatego różni się kolorem? Czy nie po to kolor Słońca jest kolorem wielkich? 3. To dlaczego tulipany, które dzisiaj tu żyją, Chociaż żółte są z nazwy, a nawet złotawe, Są całe szare?...Czy żółć swoją kryją? Może ja-daltonista-...widzę wszystko...szarawe...
  4. Dziekuje za wszystkie komentarze.Zgodnie z sugestią poprawiłem ostatni wers, choć słowo jednak ma dla mnie w tym wierszu specyficzny kontekst, ale rzeczywiście lepiej brzmi wersja poprawiona.pozdrawiam wszystkich komentatorów:)
  5. Powiedział mi wczoraj ojciec, Że siedział skulony nad stawem I podniósł na ziemi leżące Szkło kalające trawę. I ciął się resztką butelki, Swe żyły pełne od wiedzy, I grzech znów popełniał wielki, Bo pewien był, że już chce nie żyć. Więc skoro umrzeć nie może, Na życie zaś już za późno, To, co masz dla niego Boże? Czyżbyś go stworzył na próżno?
  6. przynajmniej jakiś komentarz Dzięki i pozdrawiam
  7. 1. Dokąd wiedzie ta ścieżka przez pole, Którą kroczę zlewany przez deszcze, Smagany wichrem tak silnym, Że ledwie się trzymam jej jeszcze, A w dali się chwieją topole...? 2. Dokąd zdążam w tej brudnej szarości, Niczym statek dryfuję po polu, Gdzieś przede mną rozciągają się lasy... Może tam dziś poszukam spokoju, Dam odpocząć mym łzom i mej złości...? 3. Drzewa krzyczą biczowane ulewą, Tracą liście niczym Niobe dzieci... Ogarnęła mnie ciemność przeczarna, Żaden płomień nawet w dali nie świeci! Tylko piorun, co krzywdzi znów drzewo... 4. Ścieżka znów wyprowadza mnie z lasu, Nad jezioro zanosi mą stopę. Widzę trzy zatopione monety! Może kolejną w jeziorze utopię, A może nie warto na to tracić czasu...
  8. Milion świeci świateł na Tiamat połowie, Co za zazdrość, ludzką jakże, zabili bogowie. I choć dzisiaj już nie Tiamat, ale kosmos w górze, Ciągle bogów szukam gniewu, gdy nadchodzą burze. Falujący dziś spokojnie jest dysku ocean, Gdzie samotność czuje nawet najgorsza zawieja. I choć dzisiaj już nie dyskiem, ale świat jest sferą, Ciągle wina Posejdona, gdy morza wyleją.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...