na serca dnie rośnie ciernisty krzew
nie wiedzieć czemu śni błogi sen,
gdy zapada zmrok budzi się,
karmi zmysły swe,
wskrzeszając szkarłatnej rzeki bieg
każdej mrocznej nocy kołysze życia lęk,
tulę go mocno by nie bał się
proszę bezgwiezdne niebo by dało mi moc
by odebrać agonii życia kłos…
biec bez tchu nie patrząc wstecz,
mijać zakręty losu nie czołgając się,
oto egzystencji cel…
podczas gdy meritum życia piszę inny sen…