Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marcin Telesiński

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcin Telesiński

  1. bać się nie ma czego, Tato dobrze jeździ. pozatym jak sam twierdzi pracuję nad lepszym wizerunkiem kierowców. :) bo czasami to takie buraki jeżdżą, że ręce opadają. a co do opóźnień 157 głównie to wina trasy.
  2. zgoda, może orłem nie byłem.. :) ale szanować piszę się przez "ć"..:D błąd tego samego typu co moje. w każdym bądź razie dziekuję za każdą wypowiedź.
  3. zapomniałbym !!! moj Tato jeździ czasem 157. jest kierowcą! .. także uważajcie..:D
  4. błędy wynikały z tego , że pisałem tekst "na żywca" w pracy, kolokwialnie rzec "na szybkości".. jakoś mnie naszło. ponieważ dzień nietypowy temu sprzyjał. jeśli jednak chodzi o samą prostotę formy, która niejako "trąca banałem" najszybciej trafia w sedno. nie doszukujcie się tu czegoś wielkiego. pozwulcie prowadzić się zmysłom. nie jestem astmatykiem..:) i nie chce mi się tłumaczyć o co chodzi. parę lat i zaczniecie chodzić do pracy to zrozumiecie. ostatnia sprawa to miejsce zamieszczenia. faktycznie nie do końca przemyślana. pozdrawiam ą ę, marcin
  5. rano budzisz się by żyć. spoczątku walczysz o każdy najmniejszy oddech. z trudem wstajesz i pobudzasz zmysły. wciąż cię oszukują.. oczy patrzą lecz są chłodne i nie widzą tego co byś chciał zobaczyć.. powoli dociera do ciebie, że żyjesz.. tętno udzerza nieznośnie w potylicę i otwiera rany z wczorajszej bitwy. jesteś weteranem tego świata. a może to zwyczajny kac.. nie. żaden kac nie jest taki sam.. przekraczasz niezliczone progi, lecz żaden nie przynosi względnego spokoju jak ten, który zwiesz domem.. ma teraz tak odległe znaczenie, że nie jesteś pewien co dokładnie znaczy. kojarzysz go z czymś przyjemnym, ze spokojem, z błogością.. ale zmysły wciąż fiksują.. nie wolno im ufać.. spotykasz ludzi..bestię z uśmiechem na twarzach podają ci ręke na powitanie. tylko nieliczni wracaja. robią tak tylko Anioły..jest ich coraz mniej. ale są coraz lepsze.. zadajesz sobie wciąż pytanie: kto ci kazał, jaką mocą kazał ci wstać jak co rano i walczyć..? miłość, oddanie, poświęcenie i odwaga. cnoty. tylko one dodają dziś sił. zawsze dodawały. powoli zmierzch zalewa i tak ponury dzień. czerwień spływa na ziemię. butelka za butelką pochłania kolejne złe myśli i oddala je na potem. chociaż do rana. wraz z ilością procentów we krwi wraca poczucie dobrej myśli, powraca moc i światłość, może poczucie własnej wartośći. wydaję się to smutne, ale nie liczy się wtedy nic, liczy się ta chwila! nie chcesz użalać się nad sobą, nie pragniesz korzyć się przed Bogiem i Jego Synem. pragniesz zrozumienia i opętania tą chwilą. pragniesz czuć każdą pieprzoną komurką swojego ciała, że żyjesz. tylko w tej chwili serce wydaję się nie ciążyć. upojenie i opętanie sięga niebios. niemalże rozmawiasz z Bogiem przy stoliku zawalonym butelkami po piwie. powoli tracisz świadomość. nie masz już sił nic mówić, zdajesz sobie sprawę co się dzieję. pomino tego, że sen coraz bardziej ciągnie cię ku sobie dzień się jeszcze nie kończy. pozostają sny. dalszy ciąg transu. mija kolejny dzień..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...