Przemiany nadszedł sens 
Trzydziestu jeden króli zbliża się 
Nieznany bliżej jest ich drogi kres 
Zgrabnie wszystko, tak razem w rozsypce  
Przemówi wicher tysiącem ziarenek 
Zegnie topole, zerwie z nich korę 
Biegnie coraz szybciej, coraz ciszej 
Jak tylko cicho błyskawica uderza  
Rozpędzony łamie, rozbija, tnie 
Bardziej jego innym, życiem nijakim - błysk 
Nadszarpnął tę linkę więc uderza 
Wtem ucisza się nieczułym dotykiem  
Znów łomot, gwar myśli, poślizg 
Nie tędy, chcę iść, wyrywa 
Poprzewracane sensy melodii 
Układają się dni kolejne, dni mroczne  
Jak rosa z kwiatu spływa 
Tak krew spłynie do pąków 
Zapamiętają jak istniało, zamarło 
I jak było warto umierać w powiewie 
[sub]Tekst był edytowany przez Maciej_Friedel dnia 17-12-2003 11:49.[/sub]