Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paweł Sadowski

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Paweł Sadowski

  1. Paweł Sadowski

    Murzyn

    Pewna Pani co w Polsce mieszkała Raz z Murzynem pokochać się chciała Gdy rozerwał jej krocze Poobrywał warkocze To ze złości rasistką się stała
  2. Paweł Sadowski

    Kobyła

    Pewien facet z wioseczki w Karpatach Bił kobyłę swą batem po gnatach Lecz obrońcy praw zwierząt Zakończyli ten nierząd Teraz bije palcami po kratach
  3. Paweł Sadowski

    emigrant

    Raz pewien Polak na emigracji Pomyślał sobie nie bez racji Tak łatwo jest mi tutaj żyć Za darmo mogę jeść i pić Więc po co wracać z tych wakacji...? Brimington, Derbyshire, Anglia wlasnie napisalem...:)
  4. Gdy się zatrzasną nade mną wrota Światłości świata i jasności nieba Gdy mi na życie minie ochota I zbrzydnie kromka powszedniego chleba Wejrzyj o Panie na me grzeszne ciało W swej łaskawości i w litości swojej I powiedz głośno że nic się nie stało Bym przepełniony nie był niepokojem I weź za rękę bezwładną i zimną I chwyć ją mocno i nie puszczaj Panie I prowadź z sobą duszę moją winną I okaż dla niej swoje zmiłowanie A gdy ktoś stanie nad czarną mogiłą W której złożone będą moje kości Ześlij na niego swoją wielką siłą Morze łask Panie w dowód mej wdzięczności...
  5. O! Wszyscy Wy co odeszliście! Różnymi w życiu ludźmi byliście! Ksiądz, złodziej, prawnik, dziwka z burdelu Każdy zakończy w mrocznym tunelu Każdy te same przeżyje chwile Gdy ciało jego spocznie w mogile I Ty człowieku: mizerny, kruchy Nie potrzebował będziesz otuchy Nieważne będą codzienne troski Kiedy nareszcie przed tron trafisz boski Wtedy zrozumiesz, że w ludzkim ciele Byłeś czasami zwykłym skurwielem Niejednokrotnie ludzi krzywdziłeś Najczęściej – kiedy alkohol piłeś Wszystkie te krzywdy, które przez Ciebie Zaważą na Twym pobycie w niebie Gdy nie zasłużysz na szczęście wieczne Czyściec – to będzie dobro konieczne I ktoś po piwach zgniatając puszki Będzie się za Cię modlił w ZADUSZKI...
  6. Umarłem, Kostnicy otwórzcie podwoje Za chwilę tu wniosą Nagie ciało moje. Bezsilny, beznamiętny, Z podobnymi sobie Leżę, odpoczywam Przed snem wiecznym w grobie. Już na katafalku Wyżyny się wspinam Odświętnie ubrany Podróż rozpoczynam. I Oni tu wszyscy Uczucie dość dziwne Każdy dotyka Ciało me sztywne. Twarze ich mokre Oczy podkrążone W ciało me blade Tępo wpatrzone. Wszystko przepadło Odchodzę w ciszy Już głosu mego Nikt nie usłyszy. Wczoraj krzyczałem Pełen radości Dziś leżę cicho Wśród tłumu gości. Słyszę muzykę Smutną lecz słyszę Za chwilę krótką Odejdę w ciszę. Ciasno i mokro, Ciemno i zimno Brakuje powietrza Wchodzę w strefę inną. Coś mnie zaczyna Szczypać w lewą nogę Chcę się podrapać Ale nie mogę. Czuję, że w ciele Zaczynam mieć braki Wiem, skąd szczypanie- To są robaki. Duże i małe, Śliskie i czarne Trawią doszczętnie Ciało me marne. Straszne przeżywam Męki psychiczne Zmienia swą postać Ciało me śliczne. Nic nie pomoże Zabiegi żadne Znika powoli Ciało me ładne. Nie mam już ciała Zjedzone całe W ciemności grobu Świecą kości białe. Wieczność napełnia mnie Błogim spokojem, bo Znikło z tego świata Grzeszne ciało moje. Umarłem...
  7. W czarnym habicie idzie przez życie Obrońca uciśnionych I choć nie może marzy skrycie O rzeczach zabronionych Staranną wiedzę przyjął w szkole By sumień być lekarzem By pokręcone ludzkie dole Nawracać przed ołtarze Lecz spójrz na niego, cóż on czyni Klecha swe wierne mami Gdy tylko wyjdzie ze świątyni Rozbiera je oczami Ciśnienie mocne w spodniach czuje W głowie ma dzikie żądze Gwałci je w myślach, molestuje Chce pieprzyć za pieniądze Naiwnych szuka parafianek By uwieść na plebani Niejedna z klechą straci wianek I serce swoje zrani To jednak wina jest systemu Co się nie trzyma kupy Zamknięty w służbie Najwyższemu Ogląda męskie dupy Nie wszystkich jednak widok kobiet Wprowadza w odrętwienie Wielu oddaje samym sobie Księżowskie przyrodzenie Nie jest normalne to i boli Obcować z mężczyznami Sześć lat w zamknięciu wspólnej doli Czyni ich pedałami Fordy, BM-ki, mercedesy Księży „ubogich” są autami To wynik jest wypchanej kiesy Wierzących ofiarami Za swe posługi nie chce wiele Niedużo z tym roboty Pogrzeb, komunia, chrzest, wesele Nie mniej niż 500 złotych Życie w ubóstwie go przerasta Łamie zasady i niestety Zboczeniec, złodziej, pederasta To są na klechę epitety Po cóż więc składał obietnice Skoro dotrzymać nie potrafi Czasem przeleci zakonnicę Czasem przywłaszczy coś z parafii A gdy już stoi u wrót nieba Świętego Piotra woła Tam grubej kasy nie potrzeba Zostaje dupa goła Ta goła dupa nie wystarczy Bo święty Piotr nie pedał Grzechami życia go obarczy Bo klecha duszę sprzedał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...