Kochac i cierpiec w lzach snujac nadzieje
Rozswietlac wiare zatracac bol
Przez cisze wolac Boze dopomoz
Milosci moja dlaczego jestes zimna jak lod
Weszlas w me serce nieoczekiwanie
Poglebiajac nadzieje dalas wiare
Z tysiaca rzeczy zapragnelam Ciebie
Dzis wciaz obecna a tak daleka
Myslami bladzisz po ladzie szerokim
Oczy Twe mokre z tesknata spogladaja wciaz za siebie
Juz nie potrafisz brnac przed siebie
Wszystko co piekne widzisz w oddali
Dawa ciala spragnione milosci
lecz oddalone jak konce swiata
Czy brak Ci sil by je polaczyc
Wskrzesmy w sobie iskierke nadzieii
szczypte ciepla i dwa ziarnka wiary