Umieram codziennie, tysiące razy
W mych kieszeniach żyletki i naboje
W płucach rak substancje smoliste
I trzy minuty zycia mniej dziś po raz trzeci
I wyszła bestia o siedmiu rogach
I zjadła ze mną kolację przed telewizorem
Razem z spragnionymi krwi synami Dżihadu
Zasztyletowali mnie, a promieniowanie dobiło
Bo pancerz wiary i ozonu maleje
A ja muszę umrzeć, biała rasa wymrze do 2080
Jeśli nie bedzie azteckiej apokalipsy
w 2012 według Discovery
Tak mówią sondaże, specjaliści i telewizja
A przecież nie można kłócić się
Z opinią fachowca?