Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sophia Philo

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sophia Philo

  1. (9.12.01r. wtedy serce zaczęło mówić innym głosem...) Nie kontroluję natchnienia ono żyje we mnie jest tajemnicą istnienia autoteliczną pmięta moje krzywdy i łez manifestacje pamięta blask uśmiechu Pamięta ono Ciebie choć twarz już zamazana w grudniowym sennym dniu straciłam z oczu słońce Głos zadrżał a potem się skrył i byłam niemówiąca więc pozostało tylko pisać w cichych samotnych listach z adresem na kopercie: "tamten świat" I wierzę, że Tobie jest lepiej
  2. Gdzie dom mój? Daleko, Ten nieszczęśliwy. Gdzie śmierć była lekką, A życie złośliwym. Pamiętam cię sępie i szpony zdradliwe, Które wbijałeś w serce me wrażliwe. Pamiętam ciemności i cienia mieszkańców. To od nich uciekam na świata pięć krańców. Serce mi krwawi i ledwo już dyszę, A nocy każdej wołanie to słyszę: Wróć do nas! Wróć prędko! Tu miejsce twoje! Wołają mnie cienie, demony moje, Które na świat ten okrutny mnie podstępem przywiodły I rosłem w ich oddechu życia nie godny. Odejdźcie potwory! Ja do was nie wrócę! Biegnę przed siebie i siebie porzucę! Nie godzę się na te wieczne bytu udręki. W otchłań się rzucę! Kuszą mnie jej wdzięki! Boże! Nie godnym jest Twojej miłości! Daj jednak proszę święty grób dla mych kości, Bym z przodków świętych pochodem niebiańskim Mógł wstąpić w cudowny wszechświat Pański! A jeśli nie ja to chociaż ten milion zagubionych Duszy owieczek ogniem przypalonych, Nie pewnych niczego co w życiu im dane, Jedynie przysięgi na Syna Twego Ranę. Powstanę! W miłości Bożej przybędę! I rozkocham świat na nowo, Świętą nić uprzędę. Tak by to, wszystko i owo Stało jednym rzędem. Kocham, więc przybędę.
  3. Odejdź bo gdy nadchodzisz nadchodzi Zima nikt nie powstrzyma dzikiej zamieci gdy tylko wzleciszponad nami zmarzniemy zasypani lodem twego słowa chłodem twojej myśli Słońce zatem wyślij niech wzejdzie ponad mrokiem swoim ciepłym wzrokiemobudzi nas Ubłagaj czas i odkup swoje winy my je zapomnimy i ze Słońcem złączymy świat Nie nie patrz takim smutnym wzrokiem byłeś dniem, miesiącem, rokiem panoszyłeś się nad nami i raniłeś nas gradami które cięły tak boleśnie we dnie w myśli w nocy- we śnie tak ostrymi krawędziami Odejdź! bądźmy sami chcemy wreszcie abu tutaj- tak jak reszcie Słońce uśmiechnęło się i zdmuchnęło cię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...