Gdzie dom mój? Daleko,
Ten nieszczęśliwy.
Gdzie śmierć była lekką,
A życie złośliwym.
Pamiętam cię sępie i szpony zdradliwe,
Które wbijałeś w serce me wrażliwe.
Pamiętam ciemności i cienia mieszkańców.
To od nich uciekam na świata pięć krańców.
Serce mi krwawi i ledwo już dyszę,
A nocy każdej wołanie to słyszę:
Wróć do nas! Wróć prędko! Tu miejsce twoje!
Wołają mnie cienie, demony moje,
Które na świat ten okrutny mnie podstępem przywiodły
I rosłem w ich oddechu życia nie godny.
Odejdźcie potwory! Ja do was nie wrócę!
Biegnę przed siebie i siebie porzucę!
Nie godzę się na te wieczne bytu udręki.
W otchłań się rzucę! Kuszą mnie jej wdzięki!
Boże! Nie godnym jest Twojej miłości!
Daj jednak proszę święty grób dla mych kości,
Bym z przodków świętych pochodem niebiańskim
Mógł wstąpić w cudowny wszechświat Pański!
A jeśli nie ja to chociaż ten milion zagubionych
Duszy owieczek ogniem przypalonych,
Nie pewnych niczego co w życiu im dane,
Jedynie przysięgi na Syna Twego Ranę.
Powstanę! W miłości Bożej przybędę!
I rozkocham świat na nowo,
Świętą nić uprzędę.
Tak by to, wszystko i owo
Stało jednym rzędem.
Kocham, więc przybędę.