Marcin, czytałam kilka zamieszczonych tu Twoich wierszy. Najlepszy jest "Tysiąc osiemset ...", ale podobają mi się wszystkie. To, co piszesz jest gęste od słów, a słowa te wynikają z siebie, nie są rzucane na papier w zestawach bez powiązań. Poza tym piszesz, biorąc mało powietrza na oddech i to też jest fajne. Pozdrowienia. Toto.
W niedzielę
śpię do dziewiątej
robię psu podwójne śniadanie
a potem
siedzę długo na starej kanapie
zesłanej za drzwi na banicję
patrzę na zachwaszczony ogródek
owoc mojej beztroski
przykrywają mnie chmury
niewyczerpanych niżów
i zabierają ze sobą na daleką wycieczkę
co za spotkania na wysokości
niewiarygodne koziołki
i śmiech
nic dziwnego
że Pan Bóg czeka na mnie
do wieczora w kościele
tak jak ja pogrążony w niedzieli.