podszedłeś
taki nie całkiem ludzki
powiedziałeś
chodź ze mną
i szliśmy za rękę
po drodze niespełnionych słów
potem
rozebrałeś
ustawiłeś sztalugę
i farby zmieszałeś
mówiłeś
namaluję Cię bo
jesteś pięknem
z niedowierzaniem
przymknięte powieki
pośród łez stałam
malowałeś lecz
gdy obróciłeś płótno
to
nie była moja twarz
a Ty umiałeś tylko
wykrztusić
przepraszam, musiałem
tak?
[ złością pocięłam płótno
nadzieją próbuję posklejać
jeszcze raz
raz po raz
wciąż
Ty
a może
już nie
już ja ]