Za parawanem oczu,
Ukryłam swoje myśli,
Gdy zajrzysz w nie głęboko,
Na pewno coś się przyśni.
Dostrzeżesz cień iskierki,
Odszukasz w swej pamięci,
Owiany lekką mgiełką,
Maleńki ten portrecik.
A na nim człowiek chory,
Kołysze się w fotelu,
Jest jakby zamyślony,
Ty jeszcze pytasz czemu.
A on odpowie cicho,
Pogładzi Cię po głowie,
Uśmiechnie się wesoło,
Uściśnie Twoje dłonie.
A potem szybko zniknie,
Ten obraz, ta osoba,
Obudzisz się jak co dzień,
Lecz snu Ci będzie szkoda.
Bo piękne to spotkanie,
Choć krótkie i ulotne,
Jak serca Jego granie,
Uciekło bezpowrotnie.
Wśród nutek niepamięci,
I pajęczyny wspomnień,
Zapodział się na chwilę,
Nadziei mały płomień.
Spoglądasz znowu w oczy,
Już nie są wcale smutne,
Uśmiecham się do Ciebie,
Choć życie jest okrutne.