Namietnosc ukryta
w ciemnosciach wczorajszego dnia
przerasta tak wielka granice zla
Nie patrzy na strach
umykajacych chwil
Nie patrzy na smierc konajacych lez
Mala istota brutalnie walczy
o cien swego kruchego szkla
Klamstwo przedziera sie
w glab jej cichego dnia
Rano widzac lezacy
obok cien ciepla
wie napewno,ze nie chce juz
kolejnego dnia
Wieczorem zamyka oczy
Krzyczy:
Nie klam,nie klam!
Przyszlosc nie pozwala zasnac.