w ciszy wieczornych smutków
rozwleczona pomiędzy piekłem a niebem
zawieszona w nicości, pośrodku niebytu
ramionami roztaczając przestrzenie dla marzeń
w pustych, bezosobowych obrazach przed zwilżonymi oczyma
roztaczając krajobrazy westchnień i tęsknot
w zimnej, gładkiej jak stal pościeli
drżenie powiek, ciche wodospady pragnień na policzkach
nicość
skrzypnięcie starych drzwi mojego świata,
rozpali się ogień, spłynie tęcza, osuszą deszcze
zaplątane w słodkie kwiaty bzu potargane piórka
wzniesie ciepły wiatr
tylko Twoje oczy, oddech, dotyk
dwa splątane światy
porwana w podniebne tango
tańczę